Ewentualne życie w pozasłonecznym układzie planetarnym TRAPPIST-1, mogłoby stosunkowo łatwo przemieszczać się miedzy tamtejszymi planetami - przekonują w najnowszej pracy naukowcy z Harvard University. Ich artykuł, opublikowany na portalu arxiv.org, cytuje na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist". Manasvi Lingam i Avi Loeb przekonują, że planety zdolne do podtrzymania życia krążą tam na tyle blisko siebie, że ewentualne mikroorganizmy mogłyby z pomocą odłamków planetoid przenosić się między nimi.
Niespełna miesiąc temu świat nauki poruszyły informacje o odkryciu układu planetarnego TRAPPIST-1, zawierającego aż siedem planet podobnych do Ziemi, z których co najmniej trzy znajdują się w tak zwanej ekosferze czy strefie zamieszkiwalnej, gdzie woda mogłaby istnieć w stanie ciekłym. Układ, znajdujący się około 40 lat świetlnych od nas, zwracał uwagę już wcześniej, kiedy jeszcze nie wiedziano o wszystkich krążących tam planetach, teraz staje się czołowym obiektem obserwacji, zmierzających do oceny, czy faktycznie mogłoby tam istnieć życie.
Praca ogłoszona w arxiv.org przez Manasvi Lingama i Aviego Loeba wskazuje, że te poszukiwania mogą być jeszcze ciekawsze niż do tej pory przypuszczano. Planety krążą po na tyle bliskich orbitach, że odległość między nimi może zmniejszać się do zaledwie kilku odległości Ziemi od Księżyca. To oznacza, że jeśli w powierzchnię jednej z nich uderzyłby meteoryt, jego odłamki, wraz z ewentualnymi mikroorganizmami, mogłyby trafić na inne.
Naukowcy rozważają możliwość przenoszenia się życia wraz z planetoidami, czy kometami, tak zwaną hipotezę panspermii, już od ponad stu lat. Zdaniem niektórych życie na Ziemi mogło się pojawić jako "import" z innego ciała niebieskiego, na przykład Marsa. Autorzy pracy policzyli, że taki transport między planetami układu TRAPPIST-1 jest nawet około 1000 razy bardziej prawdopodobny niż między Ziemią a Marsem. Kluczowe znaczenie ma znacznie krótszy czas przelotu między niektórymi z tamtych planet, przeniesienie mikroorganizmów mogłoby tam nastąpić w czasie 100 razy krótszym niż między Marsem a Ziemią. To znacznie zwiększa szanse, że jakieś życie faktycznie mogłoby niską temperaturę, próżnię, wreszcie kosmiczne promieniowanie przetrwać.
Lingam i Loeb przyrównali system tych planet do wysp i z pomocą matematycznego modelu przeanalizowali możliwość przenoszenia się życia między nimi. Wyniki obliczeń wskazują ich zdaniem, że jeśli życie pojawiłoby się na jednej z trzech planet ekosfery wokół czerwonego karła TRAPPIST-1, prawdopodobnie szybko pojawiłoby się i na dwóch pozostałych.
"New Scientist" cytuje jednak opinie innych badaczy, których takie rozumowanie nie przekonuje. Praca jest interesująca, ale planety to nie wyspy, nawet jeśli są dość blisko - uważa Valeria Souza z National Autonomous University of Mexico. Nawet na Ziemi migracja między wyspami nie jest łatwa, a ewolucja życia na różnych wyspach może pójść różnymi ścieżkami - dodaje.
Nie jest też pewne, czy hipoteza panspermii ma jakiekolwiek odbicie w rzeczywistości. Porównanie szans panspermii to oczywiście ciekawa idea, ale na razie nie mamy pewności, czy takie zjawisko w ogóle może zachodzić - dodaje Lisa Kaltenegger, szefowa Carl Sagan Institute przy Cornell University.
Te wątpliwości nie zmieniają oczywiście faktu, że TRAPPIST-1 faktycznie wydaje się dla poszukiwaczy pozaziemskiego życia wyjątkowo cennym obiektem badań. W tym układzie możemy rzucać kostką aż trzy razy, szanse sukcesu są odpowiednio większe - mówi Loeb. Jemu i jego koledze nie można odmówić zapału. Przed tygodniem na łamach czasopisma "Astrophysical Journal Letters" postawili tezę, że obserwowane z Ziemi, tak zwane szybkie błyski radiowe mogą być dowodem istnienia zaawansowanej, pozaziemskiej cywilizacji. Zagadkowe zjawisko może pochodzić od systemów napędzających obcym świetlne żagle pojazdów.