Mieszkańcy pomorskich Kujanek, gdzie są hodowle świń należące do Poldanoru, zarzucają firmie, że tzw. laguny, w których trzyma gnojowicę, przeciekają wprost do Brdy, z której wodę piją m.in. bydgoszczanie.
Zarząd polsko-duńskiej firmy wszystkiemu zaprzeczył. Jednak w okolicy „lagun” widać wyraźne ślady wycieku. Ponadto są świadkowie. Rozmawiał z nimi reporter RMF Wojciech Jankowski:
Teraz zbiornik jest prowizorycznie zabezpieczony workami z piaskiem. Ziemia już wyschła i gnojowica nie przecieka. Jednak ekolodzy nie mają wątpliwości, coby się stało gdyby doszło do większego wylewu. Gdyby jakaś część tej gnojowicy wpłynęła do jeziora Krępsko, to mielibyśmy zanik życia biologicznego na jakiś czas – mówi ekolog Marek Kryda.
Trucizna na szczęście już nie cieknie. Ale ciekła, płynęła przez pole do rzeki, dalej do jeziora, stamtąd do Brdy. A rzeka ta to jedno z głównych ujęć wody pitnej dla Bydgoszczy. Do sieci wodociągowej trafia z rzeki prawie połowa wody, którą zużywa miasto.
Wodociągi są jednak spokojne o jakość wody; codziennie wykonuje się tam drobiazgowe badania. Badamy wodę na ujęciu, przed wejściem wody do miasta, po wejściu. Jest to badanie bakteriologiczne wody surowej i uzdatnionej – wyjaśnia Magdalena Marszałek z bydgoskich wodociągów. Jeśli istnieją jakiekolwiek obawy, można zwiększyć liczbę kontroli – uspokaja. Ponadto w Koronowie i Smukale w samooczyszczających się zbiornikach zgromadzone są zapasy wody.
Wodociągi zapewniają więc, że bydgoszczanie nie muszą obawiać się o jakość wody w kranach.