Jest małpiatką, nie większą od dłoni, ale zaskakująco sprytną. Może porozumiewać się w sposób, którego nikt inny nie słyszy. Przynajmniej nie słyszał do tej pory. Naukowcy z Filipin i Stanów Zjednoczonych odkryli właśnie tajemnicę zwierzątka z gatunku tarsius syrichta i ujawnili ją na łamach czasopisma "Biology Letters".
Okazuje się, że tarsjusze porozumiewają się przy pomocy ultradźwięków, niesłyszalnych ani dla drapieżników, ani dla owadów, na które same polują. To jedyne znane ssaki naczelne, które wydają odgłosy wyłącznie w tym paśmie.
Eksperymenty prowadzone w laboratorium i na wolnej przestrzeni pozwoliły zarejestrować odgłosy tych zwierząt. Okazało się, że ich częstotliwość sięga 70 kHz. Uszy małpiatek są jeszcze bardziej wrażliwe, odbierają dźwięki powyżej 90 kHz. To zakres niedostępny nie tylko dla człowieka, ale i wrażliwych na ultradźwięki psów, czy komunikujących się przy ich pomocy nietoperzy.
Zdolności tarsjuszy są tak zaskakujące, że do tej pory uważano, że zwierzątko w ogóle nie wydaje odgłosów. Obserwowane czasem otwieranie pyszczka uznawano za... ziewanie. Teraz naukowcy odkryli, że małpiatka owszem porozumiewa się i... nie lubi, by ją podsłuchiwać. Tarsjusze słynęły do tej pory głównie z olbrzymich w stosunku do rozmiarów ciała oczu, teraz okazuje się, że ich uszy są jeszcze bardziej niezwykłe.