Szkielety dwóch mężczyzn znaleźli archeolodzy w Pompejach. Obaj zginęli w wyniku trzęsienia ziemi, a nie wybuchu Wezuwiusza. "Zginęli, gdy wszystko waliło się w ciągu dwóch dni piekła" w antycznym mieście – powiedział jeden z naukowców.
Ministerstwo kultury Włoch potwierdziło znalezienie na terenie Pompejów szkieletów dwóch mężczyzn. W chwili śmierci mieli ok. 50 lat. Zginęli w wyniku trzęsienia ziemi, towarzyszącego erupcji wulkanu w 79 roku.
Szkielety były przykryte gruzami zawalonych ścian budynku. Zmiażdżone kości wskazują na to, że bezpośrednią przyczyną ich śmierci było trzęsienie ziemi.
Współczesne metody badań pozwalają nam lepiej zrozumieć piekło, które w ciągu dwóch dni całkowicie zniszczyło miasto, zabijając jego mieszkańców - powiedział Gabriel Zuchtriegel, archeolog w Parku Archeologicznym Pompeje.
Erupcja Wezuwiusza trwała 24 godziny. Gorąca lawa spłynęła zboczem wulkanu z prędkością 80 km/h, niszcząc wszystko, na co natrafiła na swojej drodze.
Eksperci obliczają, że chmura pyłu wulkanicznego zabiła mieszkańców Pompei w ciągu 20 minut.
Wybuchowi towarzyszyły wstrząsy ziemi i to one doprowadziły do śmierci dwóch mężczyzn, których szkielety niedawno przebadano.
W Pompejach, położonych 23 km od dzisiejszego Neapolu, mieszkało 13 tysięcy ludzi, kiedy pył i lawa z Wezuwiusza spadły na miasto.
Pierwszy raz na pozostałości murów miejskich starożytnych Pompejów natrafiono podczas prac regulacyjnych rzeki Sarno w XVI w. Oficjalne wykopaliska rozpoczęto o wiele później, w 1748 roku. Żmudne i pracochłonne wykopaliska w miejscu, w którym rozegrała się starożytna tragedia, trwają od ponad 270 lat. Do tej pory odkryto szkielety 1300 ludzi.
Archeolodzy uważają, że wiele budynków starożytnych Pompejów oraz jego mieszkańców nie zostało odkrytych. Wciąż są pogrzebani pod grubą warstwą ziemi.