Najpotężniejsza w historii rakieta Starship koncernu SpaceX należącego do Elona Muska o 15:34 ruszyła z kosmodromu w Teksasie. Po trzech minutach misja się zakończyła - nie doszło do rozłączenia dwóch stopni rakiety, Starship eksplodował. Misja przyniosła więc tylko połowiczny sukces. Rakieta składa się z dwóch części - pojazdu Starship, który jest zarówno rakietą jak i samym pojazdem kosmicznym, a także członu podstawowego, tzw. Super Heavy. Pierwotnie jej start był planowany na poniedziałek.
To był dobry pierwszy krok. Modus operandi SpaceX polega na tym, by pracować i pracować nad czymś, aż w końcu zacznie działać. Wygląda na to, że przeszli przez pierwszy stopień (testowania) tej wielkiej rakiety-potwora. (...) Jestem zadowolony, że dotarli tak daleko - skomentował próbę szef NASA Bill Nelson.
To była misja testowa, która miała sprawdzić pare kluczowych etapów. Pierwszy, czyli wspólny start Pojazdu Starship i podstawowego stopnia, tak zwanego boostera Super Heavy - po raz pierwszy zintegrowanych, był sukcesem. Odpaliło 29 z 33 silników Raptor i poteżna konstrukcja wzniosła się w niebo na wysokość ponad 20 kilometrów. Tu jednak nastąpił problem.
Po trzech minutach lotu Starship miał się od boostera odłączyć i odpalić swoje 6 silników. To się nie udało. Nie doszło do rozłączenia i tego odpalenia silników nie dało się przetestować. Całość zeszła z kursu i wybuchła. Nie wiemy, czy to była awaria, czy wybuch zdalnie zainicjowany. Kolejny ważny etap pracy nad projektem, który ma wysłać ludzi na Księżyc i marsa został jednak zrealizowany.
Z próby zadowolony wydaje się też Elon Musk, który pogratulował zespołowi SpaceX.
Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej zdaje się podzielać opinię, że lot rakiety Starship można uznać za sukces:
Naprawdę trudno jest wszystko całkowicie dobrze zrobić za pierwszym razem. Pierwsze rakiety Falcon też wybuchały i SpaceX nawet nagrywała filmy o tym, jak nie startować, obracając wszystko w żart. I bardzo słusznie, bo przy każdej iteracji rakiety stawały się coraz doskonalsze, aż do osiągnięcia ostatecznej wersji. Podobnie było z pierwszymi samolotami, które startowały i spadały, a teraz wszyscy latamy po świecie - mówi Wilczyński zaznaczając, że każda tak próba poszerza naszą wiedzę o lotach kosmicznych.
Warto pamiętać też, że największą wartość ma życie ludzkie - dodał specjalista w rozmowie z PAP i podkreślił, że: Starship eksplodował bez załogi na pokładzie. Nie wyobrażam sobie takiego wybuchu z lecącymi rakietą ludźmi. Nikt nie chciałby powtórzenia scenariusza Columbii czy Challengera.