Eksplozja meteoroidu nad Czelabińskiem była 40 razy silniejsza niż wybuch bomby jądrowej. Ponad 4 tony meteorytów, które spadły na Ziemię, stanowiło 0,05 proc. masy całego obiektu. W czwartek ukażą się najnowsze badania w tej sprawie.

W czwartkowym wydaniu czasopisma "Science" ukażą się wyniki badań przeprowadzone przez kilkudziesięcioosobowy zespół naukowców z różnych krajów. Kierowali nim Olga Popowa z Rosyjskiej Akademii Nauk w Moskwie oraz Peter Jenniskens z NASA Ames i Instytutu SETI (USA). Cały zespół obejmował 59 badaczy z dziewięciu krajów.

Według ostatnich obliczeń, obiekt wszedł w ziemską atmosferę z prędkością 19 km/s, czyli nieco szybciej niż wskazywały wcześniejsze szacunki. Miał średnicę ok. 20 metrów i rozpadł się na wysokości 30 km nad powierzchnią Ziemi. Największą jasność meteor miał na wysokości 29,7 km, w momencie eksplozji. Dla obserwatorów z okolicy był jaśniejszy niż Słońce i u niektórych osób spowodował oparzenia słoneczne.

Według modelu opracowanego przez naukowców, około trzy czwarte meteoroidu wyparowało. Reszta przekształciła się w pył, a jedynie 0,05 procent - od 4 tys. do 6 tys. kg - spadło na powierzchnię, jako meteoryty. Chmura pyłu była tak gorąca, że świeciła na pomarańczowo. Największy fragment, który udało się wydobyć w październiku z jeziora Czebarkuł, waży około 650 kg.

Fala uderzeniowa od wybuchu potłukła szyby w oknach, uszkodziła budynki, a nawet przewracała ludzi. Naukowcy odwiedzili ponad 50 wsi w obszarze wokół wybuchu i stwierdzili, że fala uderzeniowa spowodowała uszkodzenia w odległościach do 90 km.

Meteoryt przebadano także laboratoryjnie, mierząc jego skład chemiczny i izotopowy oraz własności magnetyczne. Wyniki tych pomiarów wskazują, że jest to chondryt o wieku 4,452 mld lat, który 115 milionów lat po uformowaniu się Układu Słonecznego doświadczył znaczącego uderzenia. Być może jedna z dawniejszych kolizji w przestrzeni kosmicznej ułatwiła rozpadnięcie się obiektu po wejściu w ziemską atmosferę.

Planetoida mogła się rozpaść 1,2 miliona lat temu

Badacze przypuszczają, że meteoroid może pochodzić z rodziny planetoidy (8) Flora z głównego pasa planetoid. Jednak odłamki, które uderzyły w okolice Czelabińska, były wystawione na działanie promieniowania kosmicznego przez zaledwie 1,2 miliona lat. Jest to nietypowo mały okres czasu, jak na obiekt z rodziny planetoidy Flora. Uczeni stawiają w związku z tym hipotezę, że meteoroid wchodził wcześniej w skład większej planetoidy, która rozpadła się 1,2 miliona lat temu, być może na skutek wcześniejszego przelotu w pobliżu Ziemi.

Meteoroid to niewielki obiekt (kamień, skała) poruszający się w kosmosie. Gdy wleci w ziemską atmosferę, wywołuje zjawisko meteoru (tzw. spadającej gwiazdy). Jeżeli uda mu się dotrzeć do powierzchni planety, nazywamy go meteorytem. Bardzo jasny meteor bywa z kolei nazywany bolidem.

Wybuch 40 razy mocniejszy niż bomby jądrowej

15 lutego nad Czelabińskiem nastąpił wybuch, w wyniku którego ponad 1200 osób trafiło do szpitali. Eksplozja była największym tego typu wydarzeniem od czasu katastrofy tunguskiej w 1908 roku. Dzięki współczesnej technologii, w tym filmom zarejestrowanym przez zwykłe kamery montowane w samochodach, naukowcy posiadają materiał obserwacyjny do analiz.

Eksplozja meteoroidu (albo małej planetoidy) wyzwoliła energię równoważną 600 tysiącom ton TNT, czyli ok. 40 razy większą niż bomba jądrowa zrzucona na Hiroszimę.

Naukowcy nazywają kosmiczną kolizję ostrzeżeniem dla ludzkości. Jeśli ludzkość nie chce podzielić losu dinozaurów, musimy dokładnie badać wydarzenia takie, jak to - powiedział profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis Qing-Zhu Yin.

(MRod)