"Słyszymy wciąż, że dzieci i młodzież biorą już leki psychotropowe, chodzą do psychologów, psychiatrów, mają różne objawy depresji. Kiedyś to było taką rzadkością, dzisiaj to się dzieje coraz częściej. Nasze mózgi, nawet już tych młodych ludzi, nie wytrzymują tych wszystkich osiągnięć Doliny Krzemowej i wszystkich stresorów, które mamy" – mówiła w Radiu RMF24 dr n. med. Ewa Kempisty-Jeznach - jedyna w Polsce lekarz medycyny męskiej z międzynarodowym certyfikatem Lekarza od Zdrowia Mężczyzn, założycielki Kliniki Wellness z Medycyną Męską w Szpitalu Medicover w Warszawie. 21 marca premierę będzie mieć jej książka „Chorzy ze stresu 2. Problemy psychosomatyczne”.
Chorzy ze stresu to grupa, która w ostatnich latach rośnie w zastraszającym tempie. Swoje zrobiła pandemia, inwazja Rosji w Ukrainie, sytuacja ekonomiczna, ale też wysokie tempo życia i stawiane sobie coraz wyżej życiowe poprzeczki.
Chciałam powiedzieć, że od tego czasu, od trzech lat zauważyłam, że już nie tylko ciało krzyczy, jak pisałam w pierwszej książce, ale również zaczyna krzyczeć nasz mózg. Mózg już też nie wytrzymuje. Do tej pory opisywałam, że nie wytrzymywało ciało, ale nie zdawałam sobie sprawy, twierdząc, że mózg, pomoże walczyć z tymi chorobami. Dzisiaj widzę, że ten mózg pomału wysiada i zaczynamy mieć coraz więcej osób, które mają zespół wypalenia, które mają stany depresyjne, depresję i różne objawy somatyczne - mówiła dr n. med. Ewy Kempisty-Jeznach w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem.
Oprócz objawów bólowych coraz częściej w parze idą też ataki paniki, stany lękowe, depresja. Stres atakuje nasz mózg. To są schorzenia XXI wieku. Problem nie dotyczy tylko osób dorosłych.
Słyszymy wciąż o nowych próbach samobójczych u młodych ludzi, niekiedy udanych niestety. Następnie słyszymy wciąż, że dzieci i młodzież 14, 13, 12 lat biorą już leki psychotropowe, chodzą do psychologów, psychiatrów, mają różne objawy depresji. Kiedyś to było taką rzadkością, dzisiaj to się dzieje coraz częściej. Tak jak mówię, nasze mózgi, nawet już tych młodych ludzi nie wytrzymują tych wszystkich osiągnięć Doliny Krzemowej i tych wszystkich stresorów, które mamy. Trzeba przyznać, że nie potrafią zaspokoić też różnych żądań swoich rodziców, nie mówiąc już o wymagającej szkole - podkreślała rozmówczyni Krzysztofa Urbaniaka. Według niej często leczymy same skutki, a nie przyczyny.
To jest najgorsze, co możemy robić. Leczyć wyniki pacjenta i tylko dostać listę wyników i podporządkowywać temu leki. W tej książce staram się pokazywać pacjentów i jak rozważam ich choroby, jak z nimi dyskutuję, jak oni mi odpowiadają. Niekiedy dowcipnie, niekiedy sarkastycznie, niekiedy nawet bym powiedziała smutno albo i wesoło, w zależności od człowieka. Postarajmy się znaleźć przyczynę choroby, gdzie ona jest. Często tą przyczyną jest właśnie stres. Jeżeli to wszystko razem potrafimy połączyć, potrafimy jakoś razem znaleźć wspólny mianownik, jakże to się wtedy łatwo leczy. Coraz więcej pacjentów bierze sobie różne tzw. kosmiczne grzybki, czyli coraz więcej sięga po różne marihuany i oczywiście po konopie. Jeżeli widzą, że nie potrafią sobie dać rady z depresjami, szukają jakiejś ścieżki. Nie mieliśmy jeszcze obserwacji, jak dzisiaj, po epidemii Covid-u, kiedy siedzieliśmy zamknięci w domach, kiedy nie mieliśmy żadnych perspektyw. Jesteśmy mniej odporni. Zrobiliśmy się niesamowicie wrażliwi. Zrobiliśmy się wycieńczeni psychicznie, z czego sobie nie zdajemy sprawy. Młodzież też brała w tym udział. Też siedziała w domach, była izolowana, robiła lekcje przez internet. Ta młodzież też miała z tym bardzo trudne doświadczenie. Brak towarzystwa, brak kontaktu. Takie odizolowanie w małych mieszkaniach niekiedy naprawdę bardzo silnie podziałało na młodzież. Ale również wojna z Putinem - mówiła.
Żyjemy logiczniej, żyjemy mądrzej. Szczególnie młode pokolenie. Zaczynają się odżywiać zdrowo, zaczynają nie jadać fast foodów, zaczynają również myśleć o technikach wyciszenia. Uprawiają aktywność fizyczną, wszelkiego rodzaju sporty. Zdają sobie sprawę z tego, że muszą również spać 8 godzin i że życie i jego jakość zależy od tego, jak oni postępują z samym sobą. Zaczynają się interesować samym sobą. Ale czy dają sobie radę ze swoim mózgiem? Okazuje się, że też systemem życia i stylem życia można wiele poprawić - mówiła dr n. med. Ewy Kempisty-Jeznach.
Okazało się, że jelito jest naszym drugim mózgiem. Biotop, który mamy w jelicie, czyli odpowiednią florę jelitową, jeżeli ją odpowiednio uzupełnimy, to potrafimy leczyć nasze stany psychiczne. Proszę sobie wyobrazić, że jelitem i odpowiednimi probiotykami i prebiotykami potrafimy leczyć choroby neurologiczne i psychologiczne, psychiczne. Staram się bardzo dużo o nich czytać i wiedzieć, no i też zbierać doświadczenia naszych pacjentów, bo podawanie leków psychiatrycznych na obecnym etapie rozwoju medycyny, inżynierii nawet genetycznej, jest wciąż jeszcze dla nas szarą strefą. Wciąż to są próby, to są różne problemy. My nie wiemy, bo nie potrafimy dokładnie zbadać mózgu człowieka. W związku z tym też jest bardzo trudno nas leczyć. Metody pośrednie typu np. poprawa bakterii jelitowych czy różne inne możliwości hormonalne, np. obwodowe, czyli podawanie na przykład testosteronu mężczyzn, który jest moim zdaniem jedną z najlepszych antydepresantów świata, czy podawanie estrogenów w hormonalnej terapii zastępczej u kobiet to też jest cudowny antydepresant - podkreślała.
My nie wiemy, co nas boli, a bierzemy lek przeciwbólowy. Działamy przeciwbólowo, ale jeżeli to jest ból organiczny z konkretnej choroby, to musimy znać przyczynę tej choroby. Leczenie lekami przeciwbólowymi jest doraźnym leczeniem, dopóki nie możemy się dostać do lekarza. To jest tak zwany pierwszy stopień leczenia. Musimy zawsze znać przyczynę choroby, bo potem możemy sobie z tą chorobą nie dać rady - podkreślała.
My mamy w naszym życiu jeden minus. To jest stres. Mamy za to cztery plusy, które to potrafią naprawić. To jest sport, czyli aktywność fizyczna, to jest sen - 8 godzin to czas optymalny. Wreszcie trzecia rzecz to jest seks. Czwarta rzecz to jest sposób odżywiania, z czego wszyscy sobie już zdajemy sprawę. Brzuch to jest drugi mózg, te wszystkie bakterie, o których mówiłam tutaj. W tej chwili zaczynają się nowe badania, słynie z tego Bazylea, głównie w Szwajcarii, które zaczynają poprawiać nasze stany mózgowe poprzez odpowiednią florę jelitową, wprowadzając wręcz, co może być dla niektórych szokujące, stolec do jelita, stolec zdrowych ludzi, w postaci powiedzmy skopu, tak jak jest w kolonoskopii - mówiła.
Ja osobiście jestem zdania, że najlepszą dietą XXI wieku jest dieta okienkowa, czyli 16 godzin nie jemy, a 8 jemy. A dlaczego? Dlatego, że w tych 8 godzinach uspokajamy enzym, który skraca życie. Jedzenie skraca życie, ale bez jedzenia też nie możemy żyć. I w związku z tym to jest moje osobiste zdanie, że jest to w tej chwili najbardziej modna, ale nie tylko modna, ale i mądra dieta. Oczywiście dla ludzi szczupłych. Ludzie, którzy chcą przyspieszyć swój metabolizm powinni jeść pięć razy dziennie i małe porcje - podkreślała ekspertka.
Według Ewy Kempisty-Jeznach wino powinno być spożywane maksymalnie w ilości sześciu kieliszków na tydzień dla mężczyzn i trzech kieliszków dla kobiet. Podkreśla również to, jak ważna w naszym odżywianiu jest woda.
Woda jest bazą. Tylko ostatnio są badania, które mówią, żebyśmy z tą wodą za mocno nie przesadzali. Kiedyś były badania, które mówiły 2,5 do 3 litrów dziennie. To nie jest do końca prawda. Dzisiaj się twierdzi, że 1,5 do 2 litrów góra, bo rzekomo duże ilości podawanej wody mogą wypłukiwać elektrolity - mówiła.
Doktor Kempisty podkreśla również problem związany ze stresem przed pójściem do lekarza, obnażenia swojego ciała i osobowości.
To jest bardzo intymna strefa człowieka. Ten moment jest taki stresujący, że ukazujemy różne objawy stresowe. Na przykład niektórzy kiwają nogą czy powiedzmy, drapią skórę, drapią się po rękach, niektórzy robią różne wiatraczki rękoma. To w ogóle niesamowite symptomy, nie mówiąc już o tikach, które to występują znacznie rzadziej. Niektórzy przełykają głośno ślinę. To są tak ogromne objawy psychosomatyczne, które ludzie w jakiś sposób podświadomie pokazują nam, lekarzom. I my wtedy wiemy, że mamy do czynienia z człowiekiem niezwykle wrażliwym i nerwowym - tłumaczyła dr Kempisty-Jeznach.
To musi być sport, to musi być aktywność fizyczna i tu już nie ma zmiłuj się. Sport tworzy endorfiny w mózgu, a więc mamy te wszystkie oksytocyny, dopaminy. Wspaniałe hormony, które stawiają się trudnościom dnia codziennego. Seks, sport, sen i sposób odżywiania, czyli te cztery rzeczy, które są niezwykle ważne. No i odstresowanie się. Fajnie jest pójść w zieleń, to jest joga, to jest pilates, to jest sport też w jakiejś formie. No i przede wszystkim przebywanie w miłym towarzystwie - mówiła.
Opracowanie: Emilia Witkowska