Zbiór liczących 1000 lat srebrnych monet z czasów wikingów został znaleziony w Danii. Odkrycia dokonała kobieta, przeczesująca pole kukurydzy detektorem metali.
Wikiński skarb to blisko 300 srebrnych monet, datowanych na ok. 980 rok - tak wynika z wyrytych na nich inskrypcji.
Przeleżały ponad 1000 lat w ziemi 8 kilometrów od miejsca, w którym duńscy wojownicy wznieśli fortecę Fyrkat.
Były podzielone na dwie części, leżały w niewielkiej odległości od siebie, aż do czasu gdy jesienią zeszłego roku znalazła je kobieta, przeczesująca pole kukurydzy przy pomocy detektora metali.
Zbiór duńskich, arabskich i germańskich monet trafił na wystawę Muzeum Jutlandii Północnej. Podobnie jak znalezione przy nich fragmenty biżuterii, pochodzącej prawdopodobnie ze Szkocji lub Irlandii.
Lars Christian Norbach, dyrektor muzeum zwraca uwagę na następujący związek: w tamtych czasach wikingowie często zakopywali swoje skarby w ziemi na wypadek wojny, a ok. 980 roku spłonęła wzniesiona z rozkazu króla Haralda Sinozębego forteca Fyrkat.
To ten król kazał bić monety z krzyżem pośrodku. Był to element propagandy w związku z chrystianizacją Duńczyków. Temu służyło też wzniesienie przez niego ok. 965 roku kamienia runicznego w Jelling - tego samego, którego fragment widnieje na wewnętrznej obwolucie duńskich paszportów.
Monety Haralda Sinozębego były w obiegu przez kilka dekad, zanim przegrał walkę o władzę ze swoim synem Svenem Widłobrodym. Skarby pochodzą zatem z tego niezwykle dramatycznego okresu epoki duńskich wikingów.
Archeolodzy wrócą na pole kukurydzy jesienią, po żniwach. Mają nadzieję odnaleźć pozostałości domostw właścicieli ukrytego w ziemi skarbu.