Mars będzie dziś w nocy bliżej Ziemi niż przez następne 13 lat. Bliżej, nie znaczy jednak blisko. To wciąż odległość 70 milionów kilometrów. Wielbiciele astronomii korzystają z dogodnych warunków obserwacji, są jednak i tacy, którzy zapowiadają możliwą katastrofę.
Czerwoną Planetę będzie mógł chyba wyjątkowo dokładnie obserwować pewien hinduski astrolog, któremu sen z powiek spędza przekonanie o grążących nam w związku z układem planet kataklizmach. Ashok Kumar Joshi ostrzega o możliwych w najbliższym czasie trzęsieniach Ziemi, tornadach i wybuchach wulkanów.
Nawet niedawne katastrofalne trzęsienie Ziemi w Pakistanie i indyjskim Kashmirze Joshi uznaje za wynik niszczycielskiego działnia planety nazwanej imieniem Boga Wojny. Naukowcy patrzą jednak w stronę Czerwonej Planety bez lęku. Jej bliskość jest po prostu okazją do ciekawych obserwacji.
Warto więc spojrzeć w niebo, tym bardziej, że Marsa trudno będzie nie zauważyć. Planeta będzie trzecim co do jasności obiektem na mapie nieba. Jaśniej świecić będzie tylko Księżyc i Wenus. Czerwonej Planety należy szukać na wschodnim niebie w gwiazdozbiorze Byka, najlepiej tuż po zmierzchu – przez lornetkę lub gołym okiem.
Będzie widoczna jako jasny pomarańczowy punkt. Jeżeli ktoś dysponuje nawet amatorskim teleskopem, może zauważyć nawet pewne elementy powierzchni planety, jak choćby czapę lodową na południowym biegunie. Mars najbliżej Ziemi znajdzie się w niedzielny poranek. Wówczas będzie go dzieliło od nas jedynie 70 mln kilometrów.