"Wy nie wiecie, a ja wiem, jak rozmawiać trzeba z psem!" - pisał w "Akademii Pana Kleksa" Jan Brzechwa. Wygląda na to, że znajomość tego, jak należy z psem rozmawiać, jest jednak powszechniejsza. Naukowcy z Uniwersytetu w Genewie piszą na łamach czasopisma "PLOS Biology", że podobnie jak w przypadku małych dzieci, do psów mówimy w nieco inny niż normalnie sposób, zauważalnie wolniej. Dzięki temu psy lepiej rozumieją, o co nam chodzi.

Opisane w pracy badania pokazują, że poziom zrozumienia przez psy tego, co mówimy rośnie, gdy tempo mówienia jest wolniejsze. I instynktownie zdajemy sobie z tego sprawę. 

W trakcie eksperymentu analizowano dźwięki wydawane przez 30 psów, wypowiedzi 27 osób do innych ludzi w pięciu różnych językach, wreszcie wypowiedzi 22 osób w tych samych językach do psów. Dodatkowo jeszcze analizowano aktywność mózgu, zapis elektroencefalograficzny (EEG) w odpowiedzi na mowę, zarówno u ludzi, jak i u psów. 

Okazało się, że generalnie ludzie mówią szybciej, niż "odzywają się" psy. Przeciętnie nasze tempo wypowiedzi to cztery sylaby na sekundę. Psy wydają swoje szczeknięcia, pomruki, skomlenia w tempie mniej więcej dwóch dźwięków na sekundę. 

Gdy mówimy do psa, zwalniamy tempo do przeciętnie trzech sylab na sekundę. Badania EEG pokazały, że reakcje psów na naszą mowę koncentrują się w nieco wolniejszych mózgowych falach delta, nasza reakcja widoczna jest w nieco szybszych falach theta. 

Autorzy sugerują, że choć ludzie i psy mają inne mechanizmy opracowania "mowy", fakt, że ludzie w kontaktach z psami zwalniają tempo wypowiedzi sprzyja lepszej komunikacji i budowie bliższej więzi. Dla psów znaczenie ma nie tylko, co do nich mówimy, ale i w jakim tempie.

Opracowanie: