Wielki wyczyn należącej do NASA sondy Parker. Zbliżyła się do Słońca bliżej niż kiedykolwiek wcześniej i przetrwała. Celem misji jest zbadanie atmosfery gwiazdy, w tym szczególnie burz słonecznych, które mogą mieć wpływ na systemy komunikacyjne na Ziemi.
W Wigilię należąca do NASA sonda Parker znalazła się w odległości 6,1 miliona kilometrów od powierzchni Słońca. Tam musiała zmierzyć się z ekstremalną temperaturą i promieniowaniem. Od tego czasu naukowcy czekali na sygnał.
Nerwowe wyczekiwanie zakończyło się dziś ok. godz. 6 czasu polskiego. To wtedy sonda wysłała sygnał radiowy, wskazujący, że jest w dobrym stanie i działa prawidłowo.
Jak poinformowano, 1 stycznia sonda ma przesłać szczegółowe dane telemetryczne na swój temat.
Według strony internetowej NASA sonda poruszała się z prędkością dochodzącą do 692 tys. km/h i była narażona na temperaturę sięgającą 980 stopni Celsjusza.
"To badanie Słońca pozwala sondzie Parker Solar Probe na wykonanie pomiarów, które pomogą naukowcom lepiej zrozumieć, w jaki sposób materia nagrzewa się do milionów stopni, prześledzić pochodzenie wiatru słonecznego oraz odkryć, w jaki sposób cząstki energetyczne przyspieszają do prędkości bliskiej prędkości światła" - poinformowała NASA.
Sonda Parker została wystrzelona w sierpniu 2018 r. Jej misja ma potrwać siedem lat. Na swojej stronie NASA opisuje ją jako "dotknięcie Słońca".
(Misja sondy Parker) to przykład odważnego myślenia w NASA, kiedy robi się coś, czego nikt inny wcześniej nie dokonał, aby odpowiedzieć na odwieczne pytania dotyczące naszego wszechświata - stwierdził w oświadczeniu Arik Posner, naukowiec programu Parker Solar Probe.
To pierwsze tak rekordowo bliskie zbliżenie sondy Parker do Słońca. Kolejne dwa na podobną odległość planowane są 22 marca i 19 czerwca 2025 r.
Sonda nosi imię na cześć Eugene'a Parkera amerykańskiego astronoma, który był pionierem badań Słońca. Zmarł w 2022 r., w wieku 94 lat.