Chiny ujawnią wszystkie przypadki SARS, które wystąpiły w Państwie Środka - takie zarządzenie wydał tamtejszy premier Wen Jiabao. Z kolei w Hongkongu rozpoczęła się akcja” brudnych miejsc”. Od rana tysiące ochotników myje podłogi, szyby w tamtejszych domach, restauracjach i centrach handlowych.

Szef chińskiego rządu ostrzegł, że osoby ukrywające jakąkolwiek informację o zachorowaniach zostaną "surowo ukarane". Nie bójcie się, partia i rząd są razem z wami. Jesteśmy zjednoczeni w walce z tą chorobą. Jestem przekonany, że razem wygramy batalię przeciwko rozprzestrzenianiu się wirusa SARS - zapewniał Jinbao, odwiedzając jedną z pekińskich szkól.

Do tej pory Chiny, choć zgodziły się na kontrolę inspektorów Światowej Organizacji Zdrowia, przyznawały się do czterokrotnie mniejszej liczby zachorowań niż szacowała WHO. Chiny stosowały też różne sztuczki, by oszukać inspektorów: na przykład przewożono pacjentów zarażonych wirusem SARS do innych szpitali lub nawet hoteli tuż przed zapowiedzianymi kontrolami.

Oficjalnie w Chinach zarejestrowano nieco ponad półtora tysiąca przypadków SARS, z czego zmarło 67 zarażonych. Jednak jak podaje agencja afp, dziś lub jutro może pojawić się uaktualniony raport, który dosłownie jeży włos na głowie. Mówi się, że w samym tylko Pekinie jest ponad pół tysiąca przypadków infekcji.

Bilans ofiar śmiertelnych zespołu ostrej niewydolności oddechowej zwiększył się dzisiaj o kolejne osoby W Hongkongu zmarło 12 osób., zaś Singapurze – jedna.

O lekkim spadku zachorowań można zaś mówić w Kanadzie Wczoraj wieczorem po raz pierwszy od czasu pojawienia się tam choroby, zanotowano 304 przypadki SRS, wobec 306 dzień wcześniej.

Foto: Archiwum RMF

12:05