Stevie Wonder nie zagra więcej koncertu na Florydzie, dopóki ten stan nie zniesie kontrowersyjnego zapisu, pozwalającego zastrzelić napastnika w samoobronie na swoim terenie. To reakcja artysty na uniewinnienie George'a Zimmermana, strażnika osiedlowego, który zastrzelił 17-letniego czarnoskórego chłopaka.

REKLAMA

Decyzja Stevie’ego Wondera została przyjęta z wielkim uznaniem. Artysta dodał, że nie wystąpi na Florydzie ani w żadnym innym miejscu na świecie, gdzie obowiązuje podobne prawo.

Prawo stanu Floryda "stand your ground" pozwala na użycie broni w chwili, gdy obywatel czuje, że jego życie jest zagrożone lub gdy podejrzewa, że może doznać poważnych obrażeń ze strony napastnika.

Stevie Wonder podkreślił, że być może siedemnastolatek zginął właśnie dlatego, choć nie był nawet uzbrojony.

Jak wynika z nieoficjalnych informacji, także inni amerykańscy artyści rozważają możliwość zrezygnowania z występów na Florydzie.

Orzeczenie sądu od kilku dni w USA jest mocno krytykowane, w całym kraju trwają protesty.

29-letni Zimmerman został w ubiegłą sobotę oczyszczony przez ławę przysięgłych z wszystkim zarzutów i uznany za niewinnego. Był oskarżony o zastrzelenie 26 lutego 2012 roku, bez wyraźnego powodu, Trayvona Martina na osiedlu w Sanford. Pełnił wtedy obowiązki ochotniczego ochroniarza strzeżonego osiedla.

Prokuratura zakwalifikowała jego czyn jako morderstwo drugiego stopnia. Oskarżony twierdził natomiast, że został zaatakowany przez 17-latka i użył broni w samoobronie. Według ustaleń śledczych, gonił natomiast "podejrzanie wyglądającego" czarnoskórego nastolatka, który nie miał przy sobie broni i zastrzelił go bez wyraźnego powodu.