Daniel Olbrychski obchodzi 27 lutego 80. urodziny. "Gdybym został wyczynowym sportowcem, to już dawno musiałbym zakończyć karierę. W najlepszym wypadku sportowcy kończą ją koło czterdziestki. Natomiast będąc aktorem, w wieku 80 lat wciąż mam nowe wyzwania, marzenia. To szalenie odmładza, motywuje i daje możliwość dalszego rozwoju" - powiedział aktor, który w przeszłości wcielał się m.in. w Andrzeja Kmicica w "Potopie", Azję Tuhajbejowicza w "Panu Wołodyjowskim", czy Karola Borowieckiego w "Ziemi obiecanej".
80 lat to i życiorys całkiem długi. Miałem ogromnie dużo szczęścia. Może trochę się do tego przyczyniłem, ale zdaję sobie sprawę, jak wielką rolę odegrały przypadki i ludzie, których spotkałem na swojej drodze. Otrzymałem od losu wiele darów - powiedział aktor w wywiadzie z Mateuszem Wyderką z PAP. Ujawnił, że wraz z żoną pracuje nad napisaniem książki i być może otrzyma taki właśnie tytuł - "Dary losu".
Daniel Olbrychski urodził się 27 lutego 1945 roku w Łowiczu. Uznawany jest za jednego z najwybitniejszych aktorów filmowych i teatralnych swojego pokolenia. Zagrał w prawie 180 filmach kinowych i telewizyjnych.
Od młodości uprawiał boks, szermierkę, judo.
Zadebiutował jako 18-latej w filmie Janusza Nasfetera "Ranny w lesie". Kluczowa dla rozwoju jego kariery okazała się rola w filmie Andrzeja Wajdy "Popioły" (1965 r.). W ekranizacji powieści Stefana Żeromskiego wcielił się w postać Rafała Olbromskiego.
Andrzej Wajda, angażując mnie do głównej roli w filmie "Popioły", zafundował mi gwałtowne przyspieszenie kariery. Współpraca z kolejnymi reżyserami była konsekwencją tego, że mając 19 lat zagrałem główną rolę u Wajdy i co równie ważne, moja postać się obroniła. Zobaczyła to nie tylko polska publiczność, ale i międzynarodowa - film był pokazywany na festiwalu w Cannes. To spowodowało, że stałem się zauważony i popularny, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Potem był Hoffman, Kutz, Hanuszkiewicz, ale wszystko to było konsekwencją sprawdzenia się u Wajdy - stwierdził Olbrychski w wywiadzie dla PAP.
Od tego momentu Olbrychski staje się jednym z najważniejszych aktorów polskiego kina. W "Bokserze" Juliana Dziedziny imponuje kondycją fizyczną i świetnym przygotowaniem bokserskim do roli.
Olbrychski nie tylko świetnie boksuje, ale także jeździ konno. Polskie kino będzie korzystać z tego talentu przez wiele lat. W pamięci widzów zapada jego rola jako Azji Tuhajbejowicza w filmie "Pan Wołodyjowski" w reżyserii Jerzego Hoffmana.
W 1970 Daniel Olbrychski zagrał główne role w dramatach Wajdy: Bolesława w "Brzezinie" (według Iwaszkiewicza) i Tadeusza w "Krajobrazie po bitwie".
Szczyt popularności osiąga w 1974 roku, kiedy na ekrany kin wchodzi "Potop" - kolejna po "Panu Wołodyjowskim" ekranizacja sienkiewiczowskiej "Trylogii" w reż. Hoffmana. Olbrychski wcielił się w postać Andrzeja Kmicica. Mimo iż wcześniej był krytykowany za przyjęcie tej roli (wszyscy pamiętali go jako Azję), występ okazał się jednym z najważniejszych kroków w jego dorobku aktorskim.
"Wsadzano mi w drzwi kartki z pogróżkami. Ostrzegano, że jeśli odważę się zagrać Kmicica, to będę miał wybite wszystkie szyby w samochodzie" - opowiadał po latach aktor.
Jego kolejną wielką rolą był Karol Borowiecki w "Ziemi obiecanej" Wajdy. Film ten otrzymał nominację do Oscara.
"To jest film, który się nie starzeje. Ile razy go oglądam, ciągle widzę, jak jest rzeczywiście wspaniały i poza naszą trójką tam każda rola jest aktorskim arcydziełem" - mówił Olbrychski przed laty w wywiadzie dla PAP.
W 1976 podpisał się pod "Listem 296", będącym apelem przedstawicieli kultury o zbadanie represji wobec robotników i członków KOR. Od tego czasu był bojkotowany przez rządową telewizję.
Olbrychski stworzył jednak kolejne wielkie role - w "Blaszanym bębenku" Volkera Schlondorffa czy w "Pannach z Wilka" Wajdy.
Grywał również w wielu filmach zagranicznych.
W latach 80. mieszkałem we Francji. Wtedy nie byłem już uzależniony od politycznych decyzji ludzi pracujących przeważnie na podwójnych etatach. Tylko widzi pan, ta szansa, jaką miałem w wieku dwudziestu, dwudziestu kilku lat, minęła. W tamtych czasach wiele osób nie mogło zrobić kariery na miarę swojego talentu - stwierdził aktor w ostatnim wywiadzie dla PAP.
Grał też często w Rosji. I zapewne grałbym dużo więcej, jednak od czasu zajęcia Krymu, postanowiłem nie przyjmować więcej propozycji płynących z tego kraju. Nawet nie tylko z uwagi na sam fakt agresji, ale również dlatego, że poparła ją zdecydowana większość społeczeństwa, bodaj 90 proc. Nie wyobrażam sobie gry dla takiej publiczności. Akurat pracowałem wtedy w Moskwie, zerwałem więc kontrakt i odesłałem pieniądze - mówi Olbrychski.
Trzy lata temu, kiedy Putin otwarcie najechał Ukrainę, napisałem list otwarty do Michałkowa i jego starszego brata Andrieja Konczałowskiego (to rosyjscy reżyserzy, z którymi w przeszłości współpracował Olbrychski - red.), ale pozostał bez odpowiedzi - ujawnił aktor.
Daniel Olbrychski jako aktor jest ciągle aktywny, gra m.in. w serialach.
Proszę zwrócić uwagę, że gdybym został wyczynowym sportowcem, to już dawno musiałbym zakończyć karierę. W najlepszym wypadku sportowcy kończą ją koło czterdziestki. Natomiast będąc aktorem, w wieku 80 lat wciąż mam nowe wyzwania, marzenia. To szalenie odmładza, motywuje i daje możliwość dalszego rozwoju - powiedział w wywiadzie dla PAP.