Benji Gregory, najbardziej znany z roli w kultowym sitcomie "Alf", nie żyje. Miał 46 lat. Został znaleziony w aucie.

REKLAMA

Benji Gregory 13 czerwca został znaleziony martwy w swoim samochodzie na parkingu w miejscowości Peoria w Arizonie. Dopiero teraz jednak o śmierci aktora poinformowała jego siostra Rebecca Hertzberg-Pfaffinger.

Rodzina aktora przypuszcza, że dzień przed śmiercią aktor pojechał do banku, by zdeponować czek, a następnie zasnął w samochodzie. Zmarł najprawdopodobniej na skutek udaru cieplnego w pojeździe. W aucie był również jego pies, który także nie przeżył.

Policja informuje natomiast, że przyczyna śmierci aktora nie została jeszcze ustalona.

Rebecca Hertzberg-Pfaffinger opowiedziała portalowi TMZ, że Gregory cierpiał na depresję oraz chorobę afektywną dwubiegunową. Miał także zaburzenia snu, które nie pozwalały mu spać przez wiele dni.

Aktor zyskał sławę grając Briana Tannera w 101 odcinkach sitcomu "Alf" w latach 1986 do 1990 roku. Tytułowy bohater serialu Gordon Shumway był małym kosmitą przezwanym A.L.F. (alien life form, obca forma życia). Urodził się na fikcyjnej planecie Melmac.

Pewnego dnia wylądował na Ziemi, rozbijając się swoim statkiem kosmicznym na dachu garażu Tannerów i stał się członkiem ich rodziny.

Gregory zagrał także w kilku innych produkcjach. Od aktorstwa odszedł jednak w 2003 r., kiedy zaciągnął się do marynarki wojennej USA. Dwa lata później - ze względów zdrowotnych - musiał zrezygnować.