Dziś premiera filmu "Hiacynt" w reżyserii Piotra Domalewskiego. Można go oglądać na platformie Netflix. Tłem jest masowa akcja w latach 80., w której służby PRL-u zbierały materiały o polskich homoseksualnych mężczyznach, by ich następnie szantażować i zmusić do współpracy. Z grającym rolę Maćka Sebastianem Stankiewiczem rozmawiała dziennikarka RMF FM Katarzyna Sobiechowska-Szuchta. Aktora w 2019 roku nagrodzono na festiwalu w Gdyni za drugoplanową rolę Filaka w filmie "Pan T." Marcina Krzyształowicza. Od tego czasu jego kariera wyraźnie nabrała tempa. Rozmowa w RMF FM dotyczyła też filmów "Furioza" oraz "Gierek” i odmrożenia branży filmowej po trudnym pandemicznym okresie.
Akcja "Hiacynt" była masową akcją Milicji Obywatelskiej przeprowadzoną w PRL w latach 1985-1987. Chodziło w niej o zbieranie materiałów o polskich homoseksualnych mężczyznach i ich środowisku, by ich następnie szantażować i zmusić do współpracy. W wyniku tej akcji zarejestrowano prawie 11 000 akt osobowych.
Ta historia jest w tle. Ale na pierwszym planie są ludzie, są ich emocje, jest miłość, jest chęć bycia wolnym. (...) To wydaje mi się najważniejsze w kinie. Że idzie się za bohaterami, za ich emocjami, za tym, do czego dążą, czego chcą, jak chcą żyć - mówi w RMF FM grający postać Maćka Sebastian Stankiewicz.
We wrześniu "Hiacynt" otrzymał na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodę publiczności dla najdłużej oklaskiwanego filmu, czyli Złotego Klakiera. Marcina Ciastonia wyróżniono w Gdyni za najlepszy scenariusz filmu.
22 października do kin wejdzie "Furioza" w reżyserii Cypriana T. Olenckiego. To historia policjantki, która próbuje rozbić układ, w którym się wychowała. To również opowieść o świecie kiboli i chuliganów. Scenariusz oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Powstawał przez kilka lat. Sebastian Stankiewicz gra w tym filmie "Bułę".
Furioza to grupa kibicowska. (...) Po pierwszych pokazach przedpremierowych słyszymy od widzów, że nie wpadliśmy w pułapkę grania "wyobrażenia kibola", że zgłębiliśmy ten temat. Znów opowiadamy historię o ludziach. To są ludzie, którzy są bardzo oddani temu, co robią (...) żyją sportem, żyją życiem swoich drużyn - opowiada aktor w RMF FM.
Zupełnie inną rolę Sebastian Stankiewicz stworzył w filmie "Gierek", który dopiero czeka na swoją premierę. O ile w "Hiacyncie" grał ofiarę systemu, o tyle w "Gierku" gra aparatczyka, karierowicza, towarzysza Maślaka.
Pamiętam, że przy pracy nad tym filmem inspirowałem się, oglądając "House of cards". To jest z kolei opowieść na szczytach władzy. (...) Mam nadzieję, że państwa zaskoczę tą rolą. Nigdy wcześniej nie grałem tak złego człowieka. Kogoś, kto idzie do celu po trupach - mówi w RMF FM Stankiewicz. Zobaczymy go też niebawem w przejmującym filmie Konrada Aksinowicza "Powrót do tamtych dni" oraz w komedii "Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle", której reżyserem jest Heatcliff Janusz Iwanowski. W tej filmowej opowieści o tajemnicach polskich fortun zagra wreszcie główną rolę.
Na pytanie, czy ma teraz dobry czas, aktor odpowiada twierdząco. Mogę zacząć zagłębiać się w inne tematy i w inne rejestry swojego serca i swojej duszy. I mogę czerpać z życiowego doświadczenia - mówi w RMF FM Sebastian Stankiewicz. Dodaje, że chętnie wszedłby teraz w romans teatralny.