Pokaz "White Noise" Noaha Baumbacha o życiu amerykańskiej rodziny w świecie pełnym niewiadomych zainauguruje dziś 79. festiwal filmowy w Wenecji. Obraz będzie rywalizował o Złotego Lwa m.in. z "Blonde" Andrew Dominika i "The Banshees of Inisherin" Martina McDonagha. Laureata poznamy 10 września.
Kiedy miesiąc temu dyrektor artystyczny Alberto Barbera prezentował program oficjalnej selekcji 79. festiwalu filmowego w Wenecji, zapewniał, że wydarzenie "nie żyje w bańce, w oderwaniu od obecnych realiów", ale jest "oknem otwartym na świat". Widzimy z niego rzeczy, których wolelibyśmy nie oglądać. Takie jak napaść Rosji na Ukrainę, która zmuszona jest bronić nie tylko siebie, ale także świata europejskich, demokratycznych wartości przed imperializmem Putina - mówił. Dzisiaj wiadomo już, że wsparcie dla ukraińskich artystów nie będzie wyłącznie hasłem rzuconym w przestrzeń. Barbera i jego zespół postanowili zorganizować w czwartek 8 września Dzień Ukraiński. W ramach tego wydarzenia zaplanowano panel dyskusyjny poświęcony sytuacji ukraińskiego przemysłu filmowego, współpracy Włoch i Ukrainy, roli artystów i twórczości w wojennej rzeczywistości oraz przyszłości ukraińskiej kinematografii. W spotkaniu wezmą udział m.in. ambasador Ukrainy we Włoszech Jarosław Melnyk, reżyser Antonio Lukich, reżyser i producent Evgeny Afineevsky, kurator pawilonu ukraińskiego na 59. Biennale w Wenecji Borys Filonenko oraz aktorka Daria Tregubova.
W tegorocznym konkursie głównym rywalizują 23 filmy, wśród nich dramat komediowy "White Noise" Noaha Baumbacha, który dziś wieczorem oficjalnie otworzy festiwal. Film produkcji Netfliksa jest ekranizacją powieści Dona DeLillo. Jego bohaterem jest kierownik katedry badań nad Hitlerem oraz jego rodzina, z którą dzieli lęk przed śmiercią. W obsadzie znaleźli się Adam Driver, Greta Gerwig, Don Cheadle i Raffey Cassidy.
Obok "White Noise" o Złotego Lwa ubiegają się inne tytuły streamingowego giganta - "Bardo, False Chronicle of a Handful of Truths" Alejandro Gonzaleza Inarritu, w którym bohater odbywa podróż do egzystencjalnych granic, inspirowana grecką tragedią "Athena" Romaina Gavrasa oraz "Blonde" Andrew Dominika, czyli filmowa biografia Marilyn Monroe z Aną de Armas w roli głównej.
Wyczekiwana jest premiera "The Banshees of Inisherin" Martina McDonagha. W swoim nowym filmie twórca "Trzech billboardów za Ebbing, Missouri" opowiada o losach przyjaciół z wyspy położonej u zachodnich wybrzeży Irlandii.
Wydarzeniem będą również pokazy "Tar" Todda Fielda z Cate Blanchett, Noemie Merlant i Niną Hoss w obsadzie oraz "The Eternal Daughter" Joanny Hogg, w którym wystąpiła Tilda Swinton. Uwaga publiczności niewątpliwie jest skierowana również na "The Whale" Darrena Aronofsky’ego, w którym amerykański reżyser ukazuje historię zmagającego się z otyłością nauczyciela języka angielskiego, a także "Bones and All" Luki Guadagnino, czyli pełnej czułości opowieści o ludziach wiodących żywot włóczęgów, reklamowanej jednak jako romantyczny horror. Na ekran w głównej roli powraca odkryty przez Guadagnino w "Tamtych dniach, tamtych nocach" Timothee Chalamet.
Wokół niełatwych rodzinnych relacji koncentruje się akcja "The Son" Floriana Zellera, "Our Ties" Roschdy Zema, "Moniki" Andrea Pallaoro i "Love Life" Koji Fukady. Rebecca Zlotowski w "Other People’s Children" przedstawia historię kobiety, która zakochuje się w ojcu samotnie wychowującym córkę. Vahid Jalilvand w "Beyond the Wall" opowiada o niewidomym mężczyźnie, który usiłuje popełnić samobójstwo. Frederick Wiseman w "A Couple" sięga do pamiętników dokumentujących życie Zofii i Lwa Tołstojów. Natomiast "Saint Omer" Alice Diop jest filmem inspirowanym procesem kobiety oskarżonej o zabójstwo córki.
Nie zabraknie tytułów o mocnym wydźwięku politycznym, takich jak "Argentina, 1985" Santiago Mitrego o prokuratorach, którzy w odważyli się przeprowadzić śledztwo przeciwko argentyńskiej dyktaturze wojskowej, i "No Bears" Jafara Panahiego, irańskiego reżysera, który w maju protestował przeciwko cenzurze wobec filmowców w Iranie, a dwa miesiące później został aresztowany pod zarzutem "podżegania do demonstracji". Szanse na Złotego Lwa mają ponadto osadzony w Rzymie lat siedemdziesiątych "L’Immensita" Emanuele'a Crialesego z Penelope Cruz w roli matki-marzycielki, sięgający do rzymskiego procesu z lat sześćdziesiątych, który wywołał we Włoszech sensację, "Lord of the Ants" Gianniego Amelio, przenosząca widzów do XIII-wiecznego Asyżu "Chiara" Susanny Nicchiarelli oraz dokument "All the Beauty and the Bloodshed" Laury Poitras o amerykańskiej fotografce i aktywistce Nan Goldin.
Filmy w konkursie głównym oceni jury w składzie: amerykańska aktorka Julianne Moore (przewodnicząca), francuska reżyserka, laureatka ubiegłorocznego Złotego Lwa za "Zdarzyło się" Audrey Diwan, irańska aktorka Leila Hatami, włoski reżyser i scenarzysta Leonardo Di Costanzo, argentyński reżyser, scenarzysta i producent Mariano Cohn, brytyjski pisarz japońskiego pochodzenia, laureat literackiego Nobla z 2017 r. Kazuo Ishiguro, a także hiszpański reżyser, scenarzysta i producent Rodrigo Sorogoyen. Zwycięzca Złotego Lwa zostanie ogłoszony w sobotę 10 września.
Choć tym razem Polska nie będzie mieć swojego reprezentanta w konkursie głównym, odnajdziemy go w innej konkursowej sekcji festiwalu - Orizzonti. Wśród 18 zakwalifikowanych pełnometrażowych tytułów znalazł się debiut fabularny Damiana Kocura "Chleb i sól". Głównym bohaterem tej historii jest student Warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego (w tej roli znany z konkursu chopinowskiego pianista Tymoteusz Bies), który przyjeżdża na wakacje do swojego rodzinnego miasta, gdzie staje się świadkiem agresji miejscowej młodzieży wobec obcokrajowców prowadzących bar z kebabem. Film, którego producentami są Ewa Jastrzębska i Jerzy Kapuściński ze Studia Munka SFP, został zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami.
Obok "Chleba i soli" w sekcji pokazane zostaną m.in. "On The Fringe" Juana Diego Botto z Penelope Cruz, "The Sitting Duck" Jeana-Paula Salome z główną rolą Isabelle Huppert, a także "Autobiography" Makbula Mubaraka, do którego zdjęcia zrealizował Wojciech Staroń, i "Blanquita" Fernanda Guzzoniego, którego polską producentką jest Beata Rzeźniczek. Najlepszy film wyłoni jury w składzie: hiszpańska reżyserka i scenarzystka Isabel Coixet, włoska reżyserka Laura Bispuri, amerykański reżyser i scenarzysta Antonio Campos, algierska reżyserka Sofia Djama oraz dziennikarz filmowy, były dyrektor artystyczny sekcji Quinzaine des Réalisateurs festiwalu w Cannes Edouard Waintrop.
Zaplanowano również pozakonkursowe pokazy, m.in. "Don’t Worry Darling" Olivii Wilde o małżeństwie żyjącym w wyidealizowanej społeczności, granym przez Florence Pugh i Harry’ego Stylesa, oraz "Master Gardener" Paula Schradera o ogrodniku, który zabiega o względy swojej zamożnej pracodawczyni. Do oficjalnej selekcji włączono także "Call of God", czyli ostatni film kontrowersyjnego koreańskiego reżysera Kim Ki-duka, zmarłego w grudniu 2020 r. z powodu powikłań związanych z COVID-19. Kilka lat wcześniej twórca został oskarżony przez trzy aktorki o przemoc fizyczną i molestowanie seksualne. Jak podkreślił Barbera w rozmowie z "The Hollywood Reporter", nie sposób dziś ustalić, czy oskarżenia te były prawdziwe. "Sądzę, że wiele osób będzie zainteresowanych obejrzeniem filmu, którego Kim Ki-duk nie był już w stanie samodzielnie dokończyć. I wydaje mi się, że zaprezentowanie go na festiwalu, który miał prawdopodobnie najdłuższe i najgłębsze relacje z tym twórcą, jest na wskroś uczciwe" - ocenił.
W trakcie festiwalu wręczone zostaną Złote Lwy za całokształt twórczości. Tym razem trafią one do Catherine Deneuve i Paula Schradera. Francuska aktorka ma już na koncie Puchar Volpi dla najlepszej aktorki, który otrzymała w 1998 r. za "Plac Vendome" Nicole Garcii. Współpracowała m.in. z Luisem Bunuelem, Jacquesem Demy, Romanem Polańskim i François Truffautem. "Deneuve stała się ucieleśnieniem diwy, zajmując miejsce jednej z największych aktorek w historii filmu" - podkreślono w uzasadnieniu decyzji. Z kolei scenarzystę "Taksówkarza", który w poprzednich latach prezentował w konkursie głównym weneckiego festiwalu "Pierwszego reformowanego" i "Hazardzistę", doceniono za "niezależność", a jednocześnie umiejętność "specyficznego poruszania się po hollywoodzkim świecie". "Schrader mierzy się ze współczesnością nie tylko z niestrudzoną, intelektualną ciekawością, ale też znajomością kwestii technologicznych, systemów produkcji i dystrybucji. Dzięki tej odwadze nie tylko nadal pracuje, ale też ostatnio dał nam jedne ze swoich najpiękniejszych filmów" - stwierdził Barbera.
Festiwal - po dwóch pandemicznych odsłonach - wreszcie odbędzie się bez obostrzeń. Widzowie będą mogli zajmować wszystkie miejsca w salach kinowych i śledzić artystów przechodzących po czerwonym dywanie. Zgodnie z wytycznymi włoskiego resortu zdrowia w strefie festiwalowej nie będzie obowiązywać wymóg noszenia maseczek, choć nadal będą one rekomendowane. Podobnie jak w poprzednich latach publiczność korzysta z elektronicznego systemu rezerwacji miejsc na seanse. Impreza potrwa do 10 września.