Już w piątek na platformie Netflix pojawi się drugi sezon "Wiedźmina" na podstawie bestsellerowych książek Andrzeja Sapkowskiego. Producent wykonawczy serialu Tomasz Bagiński w rozmowie z dziennikarką RMF FM Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą zdradza, że wstępny plan filmowców zakładał realizację zdjęć plenerowych w Polsce i na Słowacji. Wytypowano już konkretne lokacje, ale pandemia koronawirusa i związane z nią utrudnienia w podróżowaniu skłoniły twórców "Wiedźmina" do zmiany koncepcji. "Wykorzystaliśmy to, co znaleźliśmy w Polsce i na Słowacji jako wzorzec tego, co chcemy znaleźć na północy Anglii" - wspomina. "Geralt zawsze miał uczucia. To jest chyba jego najważniejsza cecha. Mówi, że nie ma uczuć, ale tak naprawdę je ma. Ten sezon jest troszeczkę o odkrywaniu, jak to jest być ojcem" – zapewnia gość RMF FM. "Pokazujemy świat, do którego nadchodzi zmiana. Nasi bohaterowie reagują na tę zmianę" - dodaje.
Tomasz Bagiński w wywiadzie dla RMF FM przyznaje, że praca nad tak dużą produkcją jak "Wiedźmin" w czasach pandemii koronawirusa była dużym wyzwaniem.
Kiedy zaczynaliśmy zdjęcia - jeszcze przed Covidem - wydawało nam się, że jesteśmy naprawdę super przygotowani do tego sezonu, że to będzie bardzo gładki rejs, bez wielkich sztormów i bez wielkich przygód, po prostu dowieziemy bardzo dobry sezon, przemyślany i dopracowany do końca - wspomina. Były po drodze ogromne sztormy, głównie związane z ograniczeniami w podróżowaniu i z ograniczeniami związanymi z wirusem. Mieliśmy bardzo duży nacisk na bezpieczeństwo na planie zdjęciowym. Byliśmy wszyscy testowani bardzo często, było bardzo dużo ograniczeń związanych z podróżowaniem i przemieszczaniem się między ekipami - wylicza. Jak dodaje, ta sytuacja wpłynęła nie tylko na samą logistykę, ale też pracę kreatywną.
Ciężko się dyskutuje nowe pomysły, jak wszyscy są w maskach i nie widać tak naprawdę emocji. Musieliśmy się tego wszyscy nauczyć - relacjonuje Bagiński.
Gość RMF FM jest dumny z faktu, że na ekranie nie widać pandemicznych trudności, z jakimi zmagali się filmowcy przy pracy nad drugim sezonem "Wiedźmina". Udało nam się dowieźć sezon, który wygląda, jakby Covidu nie było. Jest nakręcony super dobrze i profesjonalnie - zauważa Bagiński. Jak dodaje, fakt, że produkcja się wydłużyła, paradoksalnie pomógł twórcom, bo dał im więcej czasu na dopracowywanie scenariusza i dyskutowanie o różnych pomysłach.
W rozmowie z RMF FM producent wykonawczy serialu opowiada też o tym, jak wyglądało poszukiwanie lokacji do "Wiedźmina".
Wstępny plan był taki, żeby odcinki, gdzie byliśmy na zewnątrz, kręcić na Słowacji i w Polsce. To był plan bardzo mocno zaawansowany. Znaleźliśmy miejsca, gdzie chcemy kręcić. Wtedy produkcja została zatrzymana na kilka miesięcy w tej pierwszej fali covidowej, gdzie jeszcze nikt do końca nie wiedział, jak to się skończy, co się będzie działo - relacjonuje Bagiński. Kiedy wróciliśmy na plan, wiedzieliśmy, że logistyka podróżowania jest niesłychanie skomplikowana z powodu rozmaitych kwarantann, pozamykanych granic, itp. W pewnym sensie wykorzystaliśmy to, co znaleźliśmy w Polsce i na Słowacji jako wzorzec tego, co chcemy znaleźć na północy Anglii - dodaje. Podkreśla, że filmowcom zależało na tym, żeby w Anglii odnaleźć miejsca, które nieco przypominają Bieszczady, Sudety czy inne plenery z Europy wschodniej.
Wydaje się, że się to udało. Było kilka miejsc niebywałych. Pamiętam jedną lokację, która była w opuszczonej kopalni kamienia. Samo znoszenie sprzętu zajmowało godzinę. Było niesłychanie ciasno, ale potem otrzymaliśmy fantastyczny efekt na ekranie - ocenia rozmówca Katarzyny Sobiechowskiej-Szuchty.
Dla części widzów może być zaskoczeniem, że grany przez Henry’ego Cavilla Geralt z Rivii pokazuje się w drugim sezonie Wiedźmina z nieco bardziej wrażliwej strony.
Geralt zawsze miał uczucia. To jest chyba jego najważniejsza cecha. Mówi, że nie ma uczuć, ale tak naprawdę je ma - mówi RMF FM Tomasz Bagiński. Zależało nam na tym, żeby ten wizerunek Geralta był jak najbliższy temu, który jest w książkach Andrzeja Sapkowskiego. Ogromny wpływ na to miał sam Henryk Cavill, który wielkim fanem książek - tłumaczy. Ten sezon jest troszeczkę o odkrywaniu, jak to jest być ojcem. Wydaje mi się, że tego nie dałoby się opowiedzieć bez strony emocjonalnej - zauważa producent wykonawczy serialu.
Książki Andrzeja Sapkowskiego bardzo mocno odbijają się od rzeczywistości, od historii. Wiele motywów, które tam się znajdują, to są odbite w zwierciadle fantasy motywy, które nas otaczają - napięć międzyrasowych, napięć między krajami, emocji międzyludzkich. Andrzej czerpał mocno z ze świata, który nas otacza - zauważa w RMF FM Tomasz Bagiński.
Mi się zawsze podobał pomysł sojuszu ludzi dobrych przeciwko złu. To trochę banalnie może zabrzmi - zło triumfuje, gdy dobrzy ludzie nic nie robią i tylko wtedy. Zło wcale nie jest silniejsze od dobra, tylko czasem dobrzy ludzie są zajęci innymi rzeczami, im się nie chce i wygrywają jakieś prywatne motywacje. Pokazujemy świat, do którego nadchodzi zmiana. Nasi bohaterowie reagują na tę zmianę. Nie odkrywamy tutaj nic nowego, bo to wszystko jest u Andrzeja Sapkowskiego, to wszystko jest pomiędzy kartami tych książek, których strona moralna jest bardzo mocno dopracowana - dodaje producent wykonawczy "Wiedźmina".
Tomasz Bagiński deklaruje w RMF FM, że twórcy mają świadomość dużych oczekiwań ze strony fanów serialu.
Mamy nadzieję, że to danie, które przygotowaliśmy, ten apetyt przynajmniej częściowo zaspokoi, ale nie do końca - stwierdza. Zakładamy, że trzeba zawsze zostawić widza odrobinę głodnego, żeby chciał oglądać dalej w przyszłości - dodaje. Zapowiada też trzeci sezon "Wiedźmina".
Moja głowa jest już w trzecim sezonie - przyznaje Bagiński. Na plan zdjęciowy wchodzimy dopiero po nowym roku - podsumowuje gość RMF FM.
Jak Tomasz Bagiński odnajduje się w sytuacjach związanych z promocją "Wiedźmina", takich jak niedawna londyńska premiera?
Ja wolę być za kamerą niż przed kamerą - bezdyskusyjnie. Tego typu imprezy i sytuacje są częścią pracy, tak to traktuje. Po skończeniu projektu, jak już wszystko zrobione, film czy serial jest nakręcony, zamknięty, trzeba jeszcze powiedzieć ludziom o tym i trzeba im ten serial przedstawić. Mamy ogromną ilość w tej chwili treści na wszystkich możliwych platformach streamingowych, w telewizji w kinach. Trzeba się jakoś z tego tłumu wybić - tłumaczy w RMF FM. Mija 20 lat od mojej nominacji do Oscara (za krótkometrażowy film animowany "Katedra" - przyp. red.). W tych sytuacjach byłem już tyle razy, że się troszeczkę przyzwyczaiłem do tego. To jest też okazja, by spotkać trochę znajomych i przyjaciół. Z ekipą wiedźmińską spędziłem chyba ze 160 dni na planie w rozmaitych warunkach, w bardzo tam ciężkim roku dla nas wszystkich. Wtedy siłą rzeczy się zawiązują przyjaźnie - zwraca uwagę.