"Jest zdruzgotana bardziej, niż można to sobie wyobrazić" - mówią o stanie Lei Michele jej bliscy. Gwiazda serialu "Glee" straciła w sobotę swojego ukochanego, Cory'ego Monteitha.
31-letni Cory i 26-letnia Lea poznali się na planie muzycznego serialu "Glee", gdzie grali główne role. Parą zostali na początku 2012 roku.
Jak donosi serwis HollywoodLife, Michele na wieść o śmierci swojego chłopaka "wpadła w histerię". Nikt nie potrafi jej uspokoić. Jest zdruzgotana bardziej, niż można to sobie wyobrazić - opowiada przerażony informator serwisu.
W ostatnim czasie Lea gorąco wspierała Cory'ego podczas pobytu w klinice odwykowej. Przedstawiciele aktorki poprosili, by uszanować jej prywatność w "tym strasznym czasie".
Monteith zmarł w sobotę w hotelu w Vancouver. Oficjalne przyczyny śmierci nie są jeszcze znane. Wiadomo jednak, że młody aktor zmagał się z licznymi uzależnieniami m.in. od leków.