Bohdan Łazuka wspomina zmarłą z soboty na niedzielę aktorkę Krystynę Sienkiewicz jako wspaniałą partnerkę sceniczną oraz bardzo lojalną osobę. "Było bardzo miło móc jej przez lata partnerować. W pracy była jednak bardzo wymagająca i precyzyjna" – podkreślił aktor. "Miałyśmy ten sam sposób opisywania rzeczywistości i patrzenia na świat, po prostu: wspólny kod; byłyśmy z Krysią jak rodzina, w długoletniej wspólnocie" - przyznała z kolei Olga Lipińska.

Bohdan Łazuka wspomina zmarłą z soboty na niedzielę aktorkę Krystynę Sienkiewicz jako wspaniałą partnerkę sceniczną oraz bardzo lojalną osobę. "Było bardzo miło móc jej przez lata partnerować. W pracy była jednak bardzo wymagająca i precyzyjna" – podkreślił aktor. "Miałyśmy ten sam sposób opisywania rzeczywistości i patrzenia na świat, po prostu: wspólny kod; byłyśmy z Krysią jak rodzina, w długoletniej wspólnocie" - przyznała z kolei Olga Lipińska.
Krystyna Sienkiewicz /PAP/Andrzej Rybczyński /PAP

Łazuka w rozmowie z PAP przypomniał, że z Sienkiewicz blisko współpracował na scenie przez wiele lat.

Poznaliśmy się na przełomie lat 50. i 60., kiedy Krysia była już gwiazdą Studenckiego Teatru Satyryków (STS), a ja byłem studentem szkoły teatralnej. Później przez szmat czasu występowaliśmy razem w Teatrze Syrena oraz na innych scenach, czy w rozrywkowych programach telewizyjnych. Wykonaliśmy w nich m.in. premierowo piosenkę “Czy te oczy mogą kłamać". Zagraliśmy też razem w filmie Andrzeja Konica “Motodrama". To był kawał mojego i Krystyny życia, dlatego ciągle jeszcze nie dopuszczam do siebie myśli o jej śmierci - mówił. Aktor zaznaczył, że przez ten czas jego zawodowy kontakt z Sienkiewicz "był bardziej niż bliski".

Było bardzo miło móc jej przez lata partnerować. W pracy była jednak wymagająca i precyzyjna. Trzeba było strasznie dbać o to, żeby nie zepsuć nic z tego, co było wcześniej ustalone i wyćwiczone na próbach. Ale to była wspaniała partnerka sceniczna. Do mnie zwracała się per “Pysieniu" i mówiła, żebym jadł zupy. Miała swoje powiedzonka i u niej znaczyło to, że mnie lubi - podkreślił.

Lipińska: Ogromny kawał świata mi dziś odjechał

Bardzo jest mi smutno. Mam takie wrażenie jakby ogromny kawał świata mi dziś odjechał. Łzy mi płyną, bardzo jest mi przykro, że Krysi już nie ma. Wielka szkoda. Ona była osobą bardzo ciekawą, twórczą, potrzebną kulturze. Bardzo ją lubiłam i ceniłam - przyznała Olga Lipińska. Wspominała, że Krystynę Sienkiewicz poznała w Studenckim Teatrze Satyryków. Razem tam śpiewałyśmy i tańczyłyśmy jako studentki. Myśmy się tam wychowały w STS-ie. Był to ważny czynnik kulturotwórczy - nie jest to dobre słowo, ale teraz nie mogę znaleźć bardziej właściwego. Ten teatr ukształtował nas etycznie i estetycznie - dodała.

Potem pracowałam z nią przez ponad 30 lat intensywnie i często w telewizji, była jedną z bohaterek mojego kabaretu, zrobiłam z nią i Agnieszką Osiecką taki cykl programów “Listy śpiewające". Była dla mnie bardzo bliską osobą, byłyśmy sobie bliskie pokoleniowo - relacjonowała autorka Kabaretu Olgi Lipińskiej. Dodała, że oprócz talentu aktorskiego ceniła też u Krystyny Sienkiewicz zdolności pisarskie. Posługiwała się zręcznie piórem - jej książki były bardzo zabawne i oryginalne - podkreśliła Lipińska.

Damięcki: Wydawała się osobą niezniszczalną i wieczną

Krysia wyszła ze Studenckiego Teatru Satyryków (STS), ruchu amatorskiego, ale dla estrady polskiej stała się strasznie ważną osobą - podkreślił w rozmowie z PAP aktor Maciej Damięcki , który z Sienkiewicz zagrał w filmie "Rzeczpospolita babska" (1969 r.), a następnie przez lata występował na scenie.

Zaznaczył, że zmarła aktorka oraz artystka kabaretowa była jedną z ostatnich przedstawicielek "wielkich i najwspanialszych indywidualności estradowych". Miarę tego liczy się reakcją publiczności. Wystarczyło, że Krysia wychodziła na scenę, nic nie musiała robić, a ludzie ją kochali. Miała coś takiego w sobie, że należała do każdego widza. To najlepiej pokazywało jej wielkość - tłumaczył.

Damięcki przyznał, że śmierć Sienkiewicz zaskoczyła go i bardzo dotknęła. Dla mnie to straszne, że jej nie ma, bo wydawała się osobą niezniszczalną i wieczną. Znaliśmy jej przypadłości z oczami, lecz ona nikomu się nie skarżyła. Dziś jestem smutny, ale nie ma co rozpaczać, tylko cieszyć się, że w polskiej kulturze była taka osoba i było dane nam ją podziwiać oraz znać. Wielki żal, że jej już nie ma, ale wielkie szczęście, że była - stwierdził. Dodał, że osobowości z tak ogromnym dorobkiem estradowym nie da się zapomnieć.

Jest wiele osób, które odeszły, a mimo to cały czas żyją między nami - czuć ich zapach, słychać ich śmiech. Czerpię z takich osób, jak ona; nie mówię tu o kopiowaniu na scenie, lecz podejściu do życia. Wiele z Krysi zostanie we mnie - przyznał Damięcki.

Krystyna Sienkiewicz zmarła w nocy z soboty na niedzielę. Za dwa dni skończyłaby 82 lata. Była aktorka estradową, teatralną, filmową i telewizyjną, artystką kabaretową. Występowała m.in. w Kabarecie Starszych Panów i w cyklu rozrywkowym Olgi Lipińskiej "Właśnie leci kabarecik". Zagrała w kilkudziesięciu filmach, m.in. "Smarkula" Leonarda Buczkowskiego, "Lekarstwo na miłość" Jana Batorego, "Rzeczpospolita babska" Hieronima Przybyła, "Rodzina Leśniewskich" (serial i film, reż. Janusz Łęski). Grała również w serialach telewizyjnych m.in. "Graczykowie", "Na dobre i na złe", "Daleko od noszy", "Hela w opałach". Była aktorką teatrów warszawskich i Teatru Polskiego w Poznaniu.

(mn)