W łódzkiej Atlas Arena wystąpili po raz pierwszy w Polsce. Przy trybunach wypełnionych do ostatniego miejsca. Bohaterowie bijącego rekordy popularności serialu występują jako "Violetta Live". Show wróci do Polski na trzy koncerty latem. 22 sierpnia młodzi artyści wystąpią na Stadionie Narodowym w Warszawie, a potem pojadą do Krakowa, do Tauron Areny, gdzie zaśpiewają dwukrotnie - 25 i 26 sierpnia. "Podczas ostatniej piosenki na koncercie w Łodzi zobaczyliśmy biało czerwoną-flagę, którą ułożyli z kartek nasi widzowie. To nas wzruszyło" - mówią. Obsada serialu jest w trasie od dłuższego czasu. Miałam okazję z nimi pozmawiać w Warszawie. W pilnie strzeżonym hotelu.
Martina Stoessel, młodziutka argentyńska aktorka i piosenkarka, gra tytułową rolę Violetty Castillo w disneyowskim serialu. Zapytałam ją o koncert w Łodzi, którą kończył pierwszą część tej europejskiej trasy. To był jeden z najlepszy koncertów w moim życiu, zaskoczyła mnie publiczność. I ta młoda, i ta starsza. Było mnóstwo emocji i będę nosiła te wspomnienia w sercu do końca życia. Polskim fanom chciałabym powiedzieć - mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy - mówi. Dodaje, że najbardziej zaskoczyło ją to, że cała publiczność śpiewała z nią po hiszpańsku. Zdradza, że chciałaby nagrać płytę ze swoim i ojcem i z ludźmi, z którymi współpracuję do tej pory. To uda się prawdopodobnie w przyszłym roku, bo teraz mam trasę Violetta Live, która, z krótkimi przerwami, trwa cały rok. To będzie płyta z przesłaniem, trochę pop, trochę hip-hop, ale będą też ballady. Chcę iść swoją drogą - zapowiada serialowa Violetta. Nie chcę, żeby mój nowy projekt bardzo odbiegał stylem od tego, co robię do tej pory - dodaje. Martina opowiada też, że miała okazję spotkać się z papieżem. Jest rodaczką Franciszka. Jak mówi, to spotkanie było dla niej bardzo ważne. Odbyło się pod hasłem "Nieść radość światu". I my to właśnie robimy - odwiedzamy chore dzieci w szpitalach, pocieszamy je i pomagamy im. To wszystko dzięki filmowi i muzyce, więc można powiedzieć, że realizujemy słowa papieża w praktyce - dodaje z uśmiechem Martina.
Diego Domínguez, hiszpański aktor, piosenkarz i tancerz, w serialu gra Diego Hernandeza. Ta rola przyniosła mu największą, jak dotąd, popularność. Gram od 13. roku życia. Aktorstwo jest dla mnie najważniejsze. Chciałbym w przyszłość dorównać takim aktorom jak Al Pacino czy Javier Bardem - podkreśla Diego. Dużo pracy przede mną, ale wiem, czego chcę. Nie boję się trudnych, ambitnych wyzwań - zapewnia. Pytam Diego, czy ma świadomość tego, jak wielki wpływ ma film, w którym gra na młodych widzów i czy czuje związaną z tym odpowiedzialność. Nie jesteśmy chyba do końca tego świadomi tego wpływu - odpowiada. Cieszy fakt, że na przykład dzieci uczą się hiszpańskiego - dodaje. Pytam, jak wykorzystuje swoją wielką popularność wśród młodej widowni. Przekonuję, że trzeba się jak najwięcej się uczyć. Ja pilnie się uczyłem. Często moja wiedza bardzo mi się przydaje. Mówię młodym ludziom - utrzymujcie też przyjaźnie, wracajcie do korzeni, musicie wiedzieć, skąd pochodzicie. Spotykam miliony osób, ale po koncertach, po wywiadach zawsze wracam do rodzinnego miasta, do moich bliskich - dodaje Diego. Jeżdżą po całym świecie. Ale nie mamy czasu na zwiedzanie - mówi Domínguez. To takie życie w trasie, którego główne elementy to koncert, a potem nocleg w hotelu. W Niemczech udało im się trochę pojeździć na nartach, zobaczyli góry. Zazwyczaj jedzą w lokalnych restauracjach, żeby choć posmakować kuchni danego kraju.
Meksykański piosenkarz i aktor Jorge Blanco, serialowy León Verdas, jest pod ogromnym wrażeniem polskich fanów. Ich energia jest imponująca. Mam nadzieję, że oni wiedzą, że bardzo ich kochamy. A jeśli nie - to koniecznie im to przekażcie - mówi Jorge. Opowiada też o zakończeniu prac przy serialu. Na koniec zdjęć ostatniego sezonu mieliśmy wyjątkowe przyjęcie. Była cała ekipa. Przez te cztery lata zżyliśmy się niesamowicie i trudno się tak rozstać. Ale coś musi się skończyć, żeby rozpoczął się nowy etap - kończy filozoficznie Jorge. On też ma plany solowej kariery. Chciałbym nagrać płytę - zapowiada. Popularność, jaką cieszy się w Polsce serial "Violetta" przerosła oczekiwania ekipy. Podczas ostatniej piosenki na koncercie w Łodzi zobaczyliśmy biało czerwoną-flagę, którą ułożyli z kartek nasi widzowie. To nas wzruszyło - mówi grający Maxiego Argentyńczyk Facundo Gambandé. Rozmawialiśmy o tym potem za kulisami. To było niesamowite, to był był jeden z najlepszych koncertów, jakie w życiu zagraliśmy - zapewnia Gambandé.
(mn)