Włoska aktorska Claudia Cardinale, odtwórczyni niezapomnianych ról w filmach Federico Felliniego, Luchino Viscontiego i Sergio Leone jest gościem 8. Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego PKO Off Camera. Na konferencji prasowej mówiła o najnowszej produkcji, w której wzięła udział - filmie "Ultima Fermata".
Pokaz filmu "Ultima Fermata" z udziałem aktorów i twórców odbędzie się dziś wieczorem w Kinie Kijów.Centrum. Claudia Cardinale podobnie jak Roman Polański odciśnie swoją dłoń, której odlew umieszczony zostanie w Krakowskiej Alei Filmowej nad Wisłą.
Wyreżyserowana przez Giambattistę Assantiego "Ultima Fermata" to historia wielopokoleniowej włoskiej rodziny, której życie było związane z nieczynną już trasą kolejową Avellino-Rocchetta Sant'Antonio na południu Półwyspu Apenińskiego. Bohater filmu wraca do rodzinnej miejscowości na pogrzeb ojca, który za życia był kierownikiem pociągu, znajduje jego dziennik i wyrusza w podróż śladami zapisków.
U boku Claudii Cardinale w filmie gra Nicola Di Pinto, aktor znany m.in. z obrazu "Cinema Paradiso".
Ten film jest szczególny. Opisuje żałobę, ale z promieniem słońca - mówił reżyser i współautor scenariusza Giambattista Assanti. Jak podkreślił, to "mały włoski film" o pociągu, który niespodziewanie w 2010 r. z powodu recesji po 109 latach zniknął z rozkładu. Skończyłem studia pod kierunkiem reżysera Sergio Leone. I być może także dlatego, kiedy myślałem o aktorce, która stanie się powiernikiem sekretów i emocji zamkniętych w tym filmie, natychmiast pomyślałem o Claudii Cardinale - powiedział reżyser.
Scenariusz spodobał mi się dlatego, że mój ojciec wykonywał dokładnie ten sam zawód. Pracował w kolejach tunezyjskich. Ten film spodobał mi się także dlatego, że ma w sobie tajemnicę, coś niesamowitego - wyznała Cardinale. Aktorka wciela się w postać Rose, jak okazało się w trakcie zdjęć, Rose to drugi imię Cardinale.
Nicola Di Pinto mówił, że być może pod względem kosztów produkcji "Ultima Fermata" to film mały, ale wielki, jeśli chodzi o przekazywane emocje, a nakręcenie takiego właśnie "sentymentalnego obrazu o ciszy wymagało wielkiej odwagi".
Reżyserowi udało się opowiedzieć trudną historię, która z trudem jest też akceptowana, bo to historia uczuć, sentymentów i powrót do przeszłości, którą zazwyczaj człowiek stara się wykasować, usunąć - mówił Di Pinto. Te sentymenty, miłość, cisza, która jest w tym filmie mogą rzeczywiście nie interesować widzów, ale to nie wina widzów, którzy są obecnie bombardowani przez bardzo mocne kino amerykańskie, a w telewizji są rzeczy śmieszne albo kucharze, więc publiczność się odzwyczaiła. A tutaj mamy film, który prezentuje atmosferę ciszy - dodał.
Claudia Cardinale pytana o wrażenia z Krakowa, mówiła, że była już wcześniej kilkakrotnie w Polsce, także pod Wawelem. Niestety muszę jutro wyjechać, choć chciałabym jeszcze pokręcić się po Krakowie, który jest pełen starych domów, które za to lubię, bo mają przeszłość i wspomnienia - powiedziała aktorka.
Pytana, czy jak wiele współczesnych gwiazd filmowych zdecydowałby się zagrać w serialu telewizyjnym, Cardinale zdecydowanie powiedziała: "nie, i nie". Nicola Di Pinto nie był aż tak stanowczy. Mówię, nie, ale nie jestem tego aż tak pewien, jak Claudia Cardinale. We Włoszech zawód aktora wykonuje się bardzo trudno. Telewizja po prostu daje pracę. Ja jestem wielkim szczęściarzem, pracuję w teatrze. Pracowałem też w telewizji, ale jakieś 5-6 telewizji mnie porzuciło. Na szczęście ja nie porzuciłem teatru - wyznał aktor. Dodał, że to telewizja przyczyniła się do wielu jego sukcesów.
Cardinale to odtwórczyni niezapomnianych ról m.in. w "Osiem i pół" Federico Felliniego (1963), "Lamparcie" Luchino Viscontiego (1963), "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" Sergio Leone (1968). To kolejna w ostatnich latach wizyta tej aktorki w Polsce; w 2011 r. Cardinale odwiedziła łódzką "filmówkę" i spotkała się ze studentami.
Wizyta aktorki na PKO Off Camera była możliwa dzięki Włoskiemu Instytutowi Kultury w Krakowie.
(mal)