Syn Alicji Bachledy-Curuś i Colina Farrella pojawił się z ojcem na gali Oscarów. Jak ważny to był moment, aktorka podkreśliła w trakcie rozmowy z reporterem RMF FM Pawłem Żuchowskim. Alicja Bachleda-Curuś skomentowała też brak statuetki dla filmu "IO" Jerzego Skolimowskiego.
Korespondent RMF FM rozmawiał z polską aktorką na temat filmu "IO" Jerzego Skolimowskiego, który był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy. Statuetka trafiła niestety do twórców "Na zachodzie bez zmian" Edwarda Bergera.
Oczywiście, że szkoda, ale myślę, że to ogromne wyróżnienie, żeby być w tym gronie. Wiedzieliśmy troszkę, że film niemiecki jest wyjątkowy w tym roku, natomiast co się odwlecze, to nie uciecze - mówiła aktorka.
Sam reżyser mówił przed galą w rozmowie z RMF FM, że jego film nie ma szans na Oscara. Zderzyliśmy się z potęgą, jednym z filmów jest film Netfliksa, który ma tak gigantyczne wsparcie finansowe i presję, którą widać na każdym kroku (...), że trudno jest walczyć z kimś takim. To jest jak w boksie, Netflix to jest waga ciężka, a my jesteśmy - nie wiem - wagą kogucią, piórkową? - tłumaczył.
Szkoda i Jerzego Skolimowskiego, i samego filmu. Myślę, że pan Jerzy kieruje się priorytetami artystycznymi, więc myślę, że wierzy, że to nie ostatni moment (na zdobycie Oscara - przyp. RMF FM) - zaznaczyła Bachleda-Curuś.