Prawdopodobnie wszyscy porywacze–samobójcy, którzy w ubiegłym tygodniu zaatakowali budynki World Trade Center w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie, byli opłaceni z tego samego źródła w Stanach Zjednoczonych - twierdzi amerykańska telewizja NBC.
Najnowsze doniesienia telewizji NBC wskazują, że 19 osób z jednego źródła otrzymywało gotówkę na bieżące wydatki – pieniądze na hotele, wypożyczenie samochodów, kursy pilotażu i bilety lotnicze. Nie ujawniono na razie czy to pojedyncza osoba czy organizacja. Głównym zadaniem śledztw jest ustalenie, skąd owo źródło otrzymywało pieniądze. FBI zwróciło się o pomoc do banków w kraju i zagranicą, by prześledzić m.in. rachunki z kart kredytowych. Biuro liczy na to, że międzynarodowa współpraca pozwoli prześledzić tropy poza granicami Stanów Zjednoczonych i dotrzeć do organizatorów zamachów. Prokurator generalny John Ashcroft oświadczył wczoraj, że praktycznie na pewno są wśród nich rządy obcych państw.
Odkrycie tajnych źródeł finansowania może być znacznie trudniejsze niż znalezienie samych terrorystów. Brytyjscy eksperci do spraw bankowości zwracają uwagę, że prześledzenie wszystkich transakcji finansowych jest praktycznie niemożliwe. Po pierwsze, poszczególne osoby mogą mieć wiele kont bankowych, a po drugie, transakcje są przeprowadzane w ciągu zaledwie kilku sekund. Specjaliści podkreślają też, że walka z praniem brudnych pieniędzy nie jest niczym nowym i mimo wieloletnich wysiłków, nie dało się jej całkowicie ukrócić. Ponadto pojawia się pytanie co z tajemnicą bankową, czy rządy mają prawo "oglądać" czyjeś konta i sprawdzać wszelkie finansowe szczegóły. Eksperci podkreślają, że w państwach takich jak Afganistan czy Irak żyją bogaci ludzie, którzy starają się ukryć swe fortuny przed rządzącymi w tych państwach reżimami właśnie na zagranicznych kontach. Ci ludzie nie robią nic złego i potrzebują pewnej ochrony, którą zapewnia im właśnie tajemnica bankowa.
Tymczasem im dalej postępuje śledztwo, tym więcej pytań pozostaje bez odpowiedzi. Okazało się między innymi, że pięciu z dziewiętnastu porywaczy samolotów, zidentyfikowanych przez FBI posługiwało się fałszywymi dowodami tożsamości. Tych pięciu rzekomych porywaczy żyje i mieszkają w Arabii Saudyjskiej. Mężczyźni byli całkowicie zaskoczeni, gdy ich nazwiska i zdjęcia pojawiły się w kontekście zamachów w USA w satelitarnej telewizji.
foto RMF
11:30