Amerykańscy żołnierze są już w Afganistanie i prowadzą tam poszukiwania oraz likwidację terrorystów. W operacji biorą udział niewielkie oddziały komandosów, wspomagają ich śmigłowce i samoloty. Jakie jednostki działają w Afganistanie? Navy Seals, Zielone Berety, Rangers, Delta Force, a może Night Stalkers? Kim są, jak są wyszkoleni, jak działają? Kto – prócz Amerykanów - może jeszcze brać udział w tych działaniach?

REKLAMA

USA: Delta Force, Navy Seals, Rangers, Marines

Najsłynniejszą jednostką do zadań specjalnych w armii Stanów Zjednoczonych jest Delta Force, która zajmuje się działaniami antyterrorystycznymi i uwalnianiem zakładników. Delta Force, której istnienia oficjalnie nie potwierdził dotąd nikt z amerykańskich władz wojskowych czy cywilnych, powstała w dobie zagrożenia terroryzmem lat 70. – dokładnie w 1977 roku. Pozostają pod silnym wpływem brytyjskich SAS. Jednostka jest słynna, ale znana jest też jej największa porażka - próba uwolnienia amerykańskich zakładników przetrzymywanych w amerykańskiej ambasadzie w Teherenie w 1980 roku zakończyła się całkowitą klęską - militarną i propagandową.

Jak walczyć w Afganistanie

To nie jedyna jednostka sił specjalnych w amerykańskiej armii – każdy rodzaj US Army posiada własnych komandosów. Takie oddziały posiadają wojska lądowe, lotnictwo, marynarka, są także specjalne pododdziały marines. US Navy dysponuje oddziałami Navy SEALs (S - sea, A - air and L - land). Ludzie-foki - jak ich często nazywają – to komandosi morscy, doskonali płetwonurkowie, dywersanci, żołnierze, którzy wykonują tajne operacje na morzu i z morza. US Navy SEALs podzieleni są na 5 grup operacyjnych (27 oficerów i 156 żołnierzy), stacjonujących wokół centrum atlantyckiego w bazie Norfolk w Wirginii oraz centrum Pacyfiku w bazie San Diego w południowej Kalifornii. Szóste komando SEALs – najbardziej tajne, przeznaczone jest do sekretnych operacji antyterrorystycznych. Do SEALs zgłosić się mogą zawodowi żołnierze, preferowani są ludzie z piechoty morskiej. Mordercze testy sprawnościowe eliminują zwykle 85 proc. kandydatów. Podczas dwuletniego szkolenia dochodzi do następnych faz selekcji. Tym razem odpadają ci, którzy nie potrafią sobie poradzić z wiedzą teoretyczną. Egzaminy obejmują aero- i hydrodynamikę, pirotechnikę, balistykę, elektronikę, medycynę podwodną czy nawigację. Do tego dodawany jest codzienny wyczerpujący trening lekkoatletyczny, nurkowy, strzelecki oraz technik walki wręcz. Całość wieńczy piekielny tydzień sprawdzianu odporności psychicznej.

W wojskach lądowych najbardziej znane są Zielone Berety – wszechstronnie wyszkoleni żołnierze, przygotowani do działań w każdych warunkach, doskonale radzący sobie w innych krajach - w Zielonych Beretach służą żołnierze znający wiele języków obcych. Najbardziej elitarną formacją amerykańskich sił zbrojnych są Rangersi, których tradycja sięga jeszcze XVIII wieku. To owiana tajemnicą jednostka, która do niedawna jako jedyna nosiła czarne berety.

Co ciekawe, swoich komandosów ma także lotnictwo - specjalny pułk dywersyjno-sabotażowy tzw. Night Stalkers. Wszystkie te wspomniane formacje mają odpowiedni transport – szybkie łodzie i śmigłowce. Stosowanie sił specjalnych ma w USA bogatą tradycję. Nie wszystkie jednak akcje komandosów kończyły się sukcesem. Wystarczy przypomnieć tu fiasko odbicia zakładników w Iranie czy porażka w Somalii.

Wielka Brytania: SAS

Mówiąc o oddziałach specjalnych nie sposób nie wspomnieć o brytyjskich jednostkach 22 pułku Special Air Services (SAS). W świecie wojskowym darzy się je wyjątkowym szacunkiem, a ich akcje owiane są legendą. Regułą SAS jest, iż spośród stu zawodowych żołnierzy, zgłaszających się do tej jednostki, na szkolenie przyjmuje się nie więcej niż... jednego. Aby dostąpić tego zaszczytu, należy m.in. pokonać samotnie 64-km trasę górskiego maratonu w masywie Brecon Beacons w Walii. Z bronią, amunicją i 40-kg plecakiem w czasie 20 godzin. Poruszając się z mapą po ściśle wyznaczonej trasie. SAS stawia przede wszystkim na umiejętność panowania nad własnym stresem, niedyspozycją organizmu oraz na inteligencję umożliwiającą przetrwanie w każdych warunkach. Co ciekawe jednak, oficjalnie oddziały SAS nie istnieją, podobnie zresztą jak amerykański oddział komandosów Delta Force. Brytyjscy żołnierze z SAS nie figurują w oficjalnych strukturach sił zbrojnych i jak dotąd żaden generał czy polityk nie potwierdził, że komandosi z jednostek szybkiego reagowania wzięli udział w jakichkolwiek interwencjach zbrojnych. Oczywiście nie jest tajemnicą, że SAS walczyło na tyłach wroga w czasie wojny w Zatoce Perskiej i to, że to właśnie oni tworzyli forpocztę wojsk NATO, które wkroczyły do Kosowa.

Członkowie SAS uchodzą za wybitnych specjalistów, szczególnie w sztuce walki z terrorystami. Mają przecież za sobą wieloletnie doświadczenie w tropieniu republikańskich bojowników z IRA. Paradoksem obecnej sytuacji jest to, że brytyjscy żołnierze z SAS szkolili przed laty afgańskich mudżahedinów - zarówno w samych Afganistanie jak i w obozach jakie na początku lat 80. działały w Szkocji i na północy Anglii. Przypomnijmy, że wówczas kraj w środkowej Azji znajdował się po radziecką okupacją, a Związek Radziecki był wrogiem Zachodu. Na temat wyczynów brytyjskich komandosów napisano wiele książek, niektóre z nich napisali sami żołnierze. Niektórzy spisali swoje doświadczenia w szeregach SAS, ale ze względu na obowiązującą etykietę zostali potępieni przez swoich były kolegów broni. Twarzy żołnierzy SAS nigdy nie pokazuje się publicznie - jeśli mozna zobaczyć jego twarz, to znaczy to, iż ów mężczyzna już nie żyje.

Jeszcze bardziej tajną jednostką specjalną brytyjskiej piechoty morskiej – Royal Marines – jest Special Boat Squadron (SBS). Dowódca brytyjskich marines gen. Robert Fry ujawnił jedynie, że SBS rozbudowano niedawno do rozmiarów SAS (pułku), wspólnie zaś przeprowadza się selekcję kandydatów do obu jednostek.

Francja: Legia Cudzoziemska i komandosi wojsk lądowych

W zależności od rodzaju interwencji zbrojnych – oprócz sił powietrznych – Francja mogłaby wysłać komandosów i Legię Cudzoziemską. Ci żołnierze mogą zostać wysłani zarówno z samej Francji jak i z Dżibuti, niedaleko Arabii Saudyjskiej, gdzie stacjonują na stałe dwie jednostki komandosów oraz około 700 legionistów. Komandosi – czyli elita sił szybkiego reagowania – dysponują najnowocześniejszym uzbrojeniem i są doświadczeni w tzw. misjach specjalnych. Legia Cudzoziemska, złożona głównie z obcokrajowców służących pod francuskim sztandarem, jest przyzwyczajona do udziału w długich misjach, w oddalonych punktach świata, w trudnym terenie i ciężkich warunkach klimatycznych. W wyjątkowo precyzyjnych operacjach – np. akcja złapania namierzonego terrorysty – mogłaby też uczestniczyć grupa interwencyjna żandarmerii, której zwierzchnikiem jest minister obrony. Ta jednostka jest jednak wykorzystywana głównie na terenie Francji.

Do arsenałów komandosów trafiły także wielkokalibrowe karabiny snajperskie (12,7-20 mm). Z ich pomocą można zniszczyć w mroku osłonięty pancerzem przedmiot o wielkości piłki futbolowej z dystansu kilometra. Najbardziej popularną bronią do walki z bliska wszelakiej maści komandosów i antyterrorystów jest niemiecki pistolet maszynowy Heckler und Koch 9 mm (używany także przez Polaków) oraz izraelski Uzi.