Parlament Rumunii przegłosował wniesiony przez partie opozycyjne wniosek o wotum nieufności dla socjaldemokratycznego rządu premier Vioricy Dancili. Opozycja zarzucała szefowej rządu m.in. niekompetencję i blokowane inwestycji publicznych.

REKLAMA

Powstrzymaliśmy Partię Socjaldemokratyczną przed szkodzeniem Rumunii - oświadczył po głosowaniu Ludovic Orban, lider Partii Narodowo-Liberalnej (PNL), która była głównym inicjatorem wniosku.

Z oficjalnych danych wynika, że za wnioskiem o wotum nieufności, złożonym przez sześć partii opozycyjnych, zagłosowało 238 posłów i senatorów. Do przyjęcia wniosku potrzeba było 233 głosów. Wśród parlamentarzystów, którzy zagłosowali za, było także kilku przedstawicieli rządzącej PSD.

Jak zauważa dpa, opozycja zdołała przeprowadzić "niezwykłą mobilizację" we własnych szeregach - dwaj jej przedstawiciele na głosowanie w parlamencie dotarli mimo zwolnienia lekarskiego, w tym jeden - karetką.

Rządowi Vioricy Dancili opozycja zarzucała przede wszystkim niekompetencję, blokowanie ważnych inwestycji publicznych oraz niegospodarne korzystanie z przyznanych Rumunii środków unijnych. Samą premier oskarżano o to, że pod wpływem Liviu Dragnei - byłego szefa PSD, skazanego i więzionego za korupcję - forsowała zmiany w sądownictwie, przewidujące łagodne traktowanie polityków podejrzewanych o łapownictwo.

Dpa zauważa ponadto, że z powodu podejrzeń o posłuszeństwo Dragnei wpływy Dancili w jej własnej partii mocno osłabły.

Doprowadzając do wotum nieufności, opozycja najpewniej liczy na korzyść wizerunkową dla siebie przed zaplanowanymi na 10 listopada wyborami prezydenckimi, w którymi każde z opozycyjnych ugrupowań wystawiło swoich kandydatów - podkreśla dpa.

Związany z PNL prezydent Rumunii Klaus Iohannis w reakcji na wynik czwartkowego głosowania powiedział, że "dziś wygrała cała Rumunia". Wotum nieufności to jego zdaniem "logiczna konsekwencja" masowych protestów obywatelskich przeciw rządowi PSD, a także wyniku majowych wyborów europejskich oraz licznych nadużyć, jakich dopuszczał się odsunięty od władzy gabinet.

Kiedy wybory?

Do czasu objęcia władzy przez nowy rząd Dancila będzie nadal rządziła krajem, ale przy ograniczonych kompetencjach, m.in. nie wolno jej będzie ogłaszać pilnych rozporządzeń. Otwarta jest na razie kwestia, czy przewidziane na koniec 2020 roku wybory parlamentarne odbędą się w przyspieszonym terminie, czy też opozycja z buntownikami z PSD poprze nowy rząd. Jak poinformował Iohannis, rozmowy w tej sprawie rozpoczną się w piątek.

Agencja APA zauważa, że do zwołania przyspieszonych wyborów nie doszło de facto ani razu po 1989 roku. Rumuńska konstytucja przewiduje, że szef państwa może zarządzić przedterminowe głosowanie do parlamentu w sytuacji, gdy w ciągu 60 dni w parlamencie przepadną dwa rządy. Tymczasem większość rumuńskich parlamentarzystów nie chce przedwcześnie oddawać wywalczonego z trudem mandatu - pisze.

Prezydent zadeklarował, że zrobi wszystko, by kraj jak najszybciej dostał "stabilny rząd", zwłaszcza że stoi przed licznymi "naglącymi kwestiami, takimi jak nominowanie zdolnego i nieskazitelnego kandydata na komisarza UE".

Poprzednia kandydatka rządu PSD na unijnego komisarza ds. transportu Rovana Plumb została uznana za niezdolną do pełnienia funkcji z powodu stwierdzonego konfliktu interesów. W jej miejsce władze w Bukareszcie wyznaczyły do KE dwoje kandydatów - wiceminister spraw zagranicznych Melanię-Gabrielę Ciot i europosła Dana Nicę.

Rumuńskie organizacje obywatelskie na czwartek wieczór zapowiedziały pokojową demonstrację przed siedzibą rządu pod hasłem "Do widzenia!".