Szóstoklasista w amerykańskim stanie Utah przyniósł do szkoły pistolet. Chłopiec bał się ataku, jaki miał miejsce w Newtown w stanie Connecticut. 20-letni Adam Lanza zastrzelił z zimną krwią 26 osób, w tym 20 małych dzieci.
Incydent miał miejsce na przedmieściu Salt Lake City. Gazeta "Salt Lake Tribune" ujawniła, że o broni poinformowało nauczyciela dwóch kolegów chłopca. Opiekun natychmiast go zatrzymał i wezwał policję. Nienaładowany - na szczęście - pistolet i amunicję znaleziono w plecaku 11-latka.
Uczeń powiedział kolegom, że to rodzice zachęcili go do przyniesienia broni do szkoły. Sprawdza to policja, podobnie jak i skargę jednej z uczennic, która powiedziała, iż chłopiec wymierzył pistolet w jej głowę i mówił, że ją zabije. Telewizja Fox News informuje, 11-latek został przewieziony do ośrodka zatrzymań dla nieletnich.
W piątek 20-letni Adam Lanza zastrzelił z zimną krwią 26 osób w Newtown w stanie Connecticut. Miał przy sobie trzy sztuki broni palnej: półautomatyczny karabin Bushmaster M-4 i dwa pistolety: Glocka i Sig Sauera. Broń należała do jego matki, którą zastrzelił przed masakrą w szkole.
W związku z tą tragedią prezydent USA Barack Obama oświadczył, że popiera pomysł przywrócenia zakazu posiadania broni dla cywilów. Jest też gotów opowiedzieć się za każdą ustawą zamykającą lukę w przepisach dotyczących sprzedaży broni na targach.