Prezydent USA Barack Obama z ulgą przyjął wiadomość, że zwolnione w Korei Północnej dziennikarki przybyły wraz z Billem Clintonem do Stanów Zjednoczonych. Przebywająca w Kenii sekretarz stanu USA Hillary Clinton podkreśliła, że Waszyngton traktował tę sprawę oddzielnie. Nie łączył jej z negocjacjami w sprawie rozbrojenia nuklearnego koreańskiego reżimu.
Bardzo ciężko pracowaliśmy na rzecz zwolnienia dwóch dziennikarek. Zawsze uważaliśmy tę sprawę za zupełnie niezależną od negocjacji rozbrojeniowych. Z radością przyjęłam wiadomość, że samolot z moim mężem i dwiema młodymi kobietami na pokładzie opuścił już lotnisko w Phenianie - stwierdziła Hillary Clinton.
Kobiety wróciły z byłym prezydentem do USA. Laura Ling i Euna Lee obawiały się, że w każdej chwili mogą trafić do obozu. Tak też było w chwili, gdy powiedziano im, że idą na spotkanie. Kiedy przeszłyśmy przez te drzwi, zobaczyłyśmy stojącego przed nami… prezydenta Billa Clintona. To był dla nas szok. Ale natychmiast instynktownie zrozumiałyśmy, że największy koszmar naszego życia właśnie się skończył - mówiły.
Reporterki założonej przez byłego wiceprezydenta USA Ala Gora stacji Current TV, zostały zatrzymane w Korei Północnej pod zarzutem nielegalnego przekroczenia granicy i skazane na dwanaście lat obozu pracy. Kim Dzong Il po rozmowie z Billem Clintonem zdecydował o ich ułaskawieniu.