Premier Donald Tusk nie bronił na unijnym szczycie w Brukseli Polaków dyskryminowanych w Holandii. Co więcej - jak przyznał w rozmowie z naszą korespondentką Katarzyną Szymańską-Borginion - w ogóle nie rozmawiał na ten temat z premierem Holandii Markiem Ruttem.
Dlaczego premier milczy w tak ważnej sprawie? W rozmowie z naszą dziennikarką premier tłumaczy, że nie rozmawiał z premierem Markiem Ruttem, bo "nie było przewidzianego formatu spotkania polsko-holenderskiego". To oczywiście wykręt, bo na szczycie jest wystarczająco dużo okazji, by pomówić poza jakimikolwiek formami czy formatami.
Argumentował także - dość dziwnie zresztą - że dla nas ważniejsze jest, aby stanowisko wokół negatywnych zdarzeń w Holandii było stanowiskiem wspólnotowym, a nie tylko tych, którzy czują się dotknięci tym działaniem.
Szkoda, bo chyba większość z nas wolałaby, aby to premier Rzeczpospolitej Polskiej bronił Polaków, nie czekając aż zrobią to brukselscy urzędnicy.
Wczoraj premier także użył zdumiewającego stwierdzenia. Jak zaznaczył, na razie nie jest to problem Polaków mieszkających w Holandii, to jest problem Holandii i jej reputacji w Europie. Zabrzmiało to tak, jakby dyskryminowanie i obrażanie nie było problemem dyskryminowanych i obrażanych.
Milczenie premiera w sprawie portalu staje się argumentem dla holenderskiego premiera, aby nic nie rozbić w tej sprawie. Potwierdza tylko jego mniemanie, że właściwie nic się nie stało. Mark Rutte powiedział na szczycie UE, że sprawa portalu nie pogorszy holendersko-polskich stosunków. Zaznaczył, że nie ma się czego obawiać, bo przecież Polska przystąpiła do holendersko-brytyjskiej inicjatywy i podpisała list 12 krajów w sprawie wzrostu gospodarczego.
Wprawdzie premier Tusk zaznaczył, że nie ma żadnego powodu, żeby sądzić, że inicjatywa 12 krajów jest jakąkolwiek autoryzacją złych rzeczy w którymkolwiek kraju, to jednak reakcja polskiego premiera w sprawie portalu wydaje się stanowczo za słaba.
Zwłaszcza, że w tej kwestii znacznie głośniej wypowiadają się unijni urzędnicy. Wczoraj szef europarlamentu Martin Schulz apelował, by unijni przywódcy zebrani na szczycie oficjalnie potępili portal nienawiści i żeby zapis w tej sprawie znalazł się we wnioskach końcowych szczytu.
Ksenofobiczny portal Partii Wolności działa od początku lutego. Można za jego pośrednictwem składać skargi na imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym na Polaków. Inicjatywa ugrupowania Geerta Wildersa wywołała oburzenie wśród Polonii i odbiła się szerokim echem w Unii Europejskiej.
W RMF24.pl trwa nasza akcja - odpowiedź na holenderski portal nienawiści. Na RMF24.pl umieściliśmy żartobliwy plakat protestacyjny z hasłem "Tulipan to lipa". Możecie go ściągać, umieszczać na serwisach społecznościowych. Możecie też wysłać go na przykład lub do .
W ten sposób możemy uświadomić Holendrom, że ich dobrobyt to także zasługa pracy Polaków oraz tego, że kupujemy holenderskie towary w polskich sklepach. Rezygnacja z tego może Holendrów drogo kosztować. Na ksenofobię - odpowiadamy humorem. I zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni. Jednocześnie podkreślmy, że nasz plakat jest symbolicznym ostrzeżeniem pod adresem działaczy antypolskiej partii w Holandii. Zachęcamy wszystkich, by dalej kupowali tulipany - szczególnie te, które są hodowane w naszym kraju. Polskie tulipany są najpiękniejsze.
Tu możecie ściągnąć plakat "Tulipan To Lipa"
Adres ambasady Holandii w Warszawie:
Adres założyciela portalu nienawiści Geerta Wildersa: .