Najpierw dwutygodniową dziewczynkę, a chwilę później jej matkę i babcię wyciągnęli spod gruzów ratownicy w tureckim mieście Eris. W niedzielę doszło tam do trzęsienia ziemi. Życiu uratowanych nie zagraża niebezpieczeństwo. Wcześniej w Ercis spod gruzów uratowano m. in. kobietę w ciąży wraz z dwójką dzieci - podał dziennik "Hurriyet".
Maleńką Azrę Karaduman przewieziono do Ankary - podała turecka agencja Anatolia. Matkę dziewczynki Senihę i babcię Gulzdę Karaduman hospitalizowano, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Według ratowników cytowanych przez Anatolię ojciec dziewczynki znajduje się pod gruzami, ale nie wiadomo, czy żyje.
Dziś spod zawalonych domów wydobyto co najmniej siedmioro żywych i - niestety - o wiele więcej zmarłych. Nadal w zwałach betonu, pogiętej stali i gruzów uwięzionych są dziesiątki osób.
W Ercis nie ma dotąd prądu ani bieżącej wody. Do miasta wysłano generatory prądu, a woda dowożona jest wozami strażackimi.
W rejonie dotkniętym trzęsieniem pracuje 87 ekip ratowniczych i pierwszej pomocy - łącznie koło 4 tys. ludzi, wysłanych tam przez władze tureckie i różne organizacje.
W ramach pomocy wysłano ponad 10 tys. namiotów, 25 tys. ciepłych okryć i tysiące ton żywności. W rejonie panuje chłód, na środę zapowiadany jest śnieg. Ocalali z katastrofy w nocy grzali się przy ogniskach.
Setki, a raczej tysiące ludzi znajdują się pod gruzami - powiedziała w Genewie rzeczniczka Międzynarodowej Federacji Czerwonego Krzyża Jessica Salamanca, podkreślając, że sytuacja w Turcji nadal jest poważna.
W niedzielnym trzęsieniu ziemi zginęło w Turcji 432 osoby, a ponad 1300 zostało rannych.