ONZ zwróci się do amerykańskiego rządu o informacje na temat więzień CIA w Europie Środkowej. „Czarnymi punktami” zainteresowała się także Komisja Europejska i parlament Europejski. Jednym z krajów, gdzie przetrzymywani mieli być terroryści, miała być Polska.
Komisja Europejska zapowiada zbadanie całej sprawy. Twierdzi jednak, że nie ma żadnych doniesień na ten temat. Na rewelacje prasy zareagował także Parlament Europejski. Jego komisja swobód obywatelskich zapowiedziała, że zażąda wyjaśnień m.in. od Polski.
Gdyby jednak okazało się, że takie „czarne punkty” rzeczywiście istnieją, czy to w Polsce czy w innym europejskim kraju, oznaczałoby to dla niego izolację i bojkot. Nie można także wykluczyć zawieszenia w prawach członka Unii Europejskiej. Wówczas wystarczyłby wniosek Europarlamentu lub Komisji Europejskiej i decyzja 80 procent państw Unii – to wystarczyłoby do uznania kraju za państwo łamiące prawa człowieka. W związku z tym Sara Ludford, eurodeputowana z komisji swobód obywatelskich, wezwała polski rząd do dokładnego wyjaśnienia tej sprawy.
Według mediów, Centralna Agencja Wywiadowcza miała przetrzymywać w Europie około trzydziestu więźniów, podejrzanych o przynależność do Al-Kaidy. Jednak na razie ani Biały Dom, ani CIA nie chcą wypowiadać się oficjalnie na ten temat. Kraje Europy Środkowej, w tym Polska, zaprzeczają rewelacjom amerykańskiej i brytyjskiej prasy.
Taka taktyka sprawia, że CIA niczym nie różni się od swoich wrogów, terrorystów – uważa James Bamford, analityk do spraw wywiadu, autor kilku książek na temat amerykańskich służb wywiadowczych. A tego właśnie, jego zdaniem, chce organizacja bin Ladena. - Wysadzanie w powietrze budynków to jedna strona medalu, sprawienie, że cały świat zaczyna nienawidzić Stanów Zjednoczonych, to znacznie większe osiągnięcie - dodaje ekspert.