Alaksandr Kulinicz zmarł we wtorek w białoruskim areszcie śledczym. Podpułkownik rezerwy armii białoruskiej został zatrzymany 29 lutego i osadzony w Brześciu, przy granicy z Polską. Zarzucono mu "obrazę" Alaksandra Łukaszenki. Zdaniem władz, przyczyną śmierci była choroba niedokrwienna serca.

REKLAMA

"Obraza" białoruskiego dyktatora to niejedyny zarzut, z jakim mierzył się Alaksandr Kulinicz - 52-letni były wojskowy. Ścigano go także za występowanie przeciwko zaangażowaniu Białorusi w rosyjską inwazję na Ukrainie oraz za wspieranie swoich rodaków walczących po stronie Kijowa. W ostatnich latach Kulinicz pracował jako prywatny przedsiębiorca.

Radio Swoboda podało, że jego proces miał rozpocząć się 16 kwietnia.

Kolejna ofiara reżimu

O Kuliniczu napisało m.in. Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna". Organizacja poinformowała, że nie uwzględniła go w dotychczasowym spisie białoruskich więźniów politycznych, bo nie wiedziała o jego zatrzymaniu.

Wiasna szacuje, że wojskowy jest już szóstym więźniem politycznym, który zmarł na Białorusi w latach 2021-2024 podczas pobytu w więzieniu lub areszcie.

Pierwszą ofiarą miał być 50-letni działacz Witold Aszurko, który zmarł 21 maja 2021 r. w kolonii szklowskiej nr 17. Kolejne to 61-letni Mikołaj Klimowicz, 57-letni Aleś Puszkin, 50-letni Wadim Hrasko i Ihar Lednik.

Inne dane podaje rosyjski kanał na Telegramie Sota. W ocenie medium Kulinicz jest dziesiątą osobą zmarłą za kratkami od czasu masowych protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku.