Były doradca premiera Szwecji do spraw bezpieczeństwa narodowego został oskarżony przez prokuraturę o zaniedbanie obowiązków służbowych. Pozostawione przez urzędnika tajne dokumenty mogły trafić w ręce obywatela Rosji.
Według prokuratury Henrik Landerholm w marcu 2023 roku z szafki w centrum konferencyjnym pod Sztokholmem zapomniał zabrać ważne dla bezpieczeństwa państwa dokumenty.
Zgubę znalazła pochodząca z Gruzji sprzątaczka, która miała powiązania z Rosjaninem wywodzącym się z ekstremistycznego islamistycznego środowiska.
Jak ustaliły szwedzkie służby specjalne SAPO, kobieta otrzymała od mężczyzny przelew w wysokości 15 tys. koron. Nie jest jasne, czy transakcja była zapłatą za udostępnienie dokumentów. Sprzątaczki nie można było przesłuchać, gdyż opuściła już Szwecję.
Sprawę roztargnienia Landerholma, który wcześniej zapomniał również telefonu w ambasadzie Węgier oraz zostawił notatnik w redakcji Szwedzkiego Radia, ujawniła gazeta "Dagens Nyheter".
Urzędnik pod koniec stycznia podał się do dymisji po wszczęciu przez prokuraturę śledztwa w sprawie pozostawienia bez nadzoru tajnych dokumentów.
Jak zauważają media, wersja wydarzeń znajdująca się w akcie oskarżenia różni się od tej, jaka została przedstawiona w wewnętrznym dochodzeniu wszczętym przez kancelarię rządu. Wówczas uznano, że nie doszło do dużej szkody.
Według gazety stawia to jednak w złym świetle premiera Szwecji Ulfa Kristerssona, który mógł w ten sposób próbować sprawę zatuszować. We wtorek szef szwedzkiego rządu temu zaprzeczył. Landerholm i Kristersson są przyjaciółmi z dzieciństwa.