Bundestag w poniedziałek odmówił udzielenia wotum zaufania kanclerzowi Niemiec Olafowi Scholzowi. Następstwem decyzji, zgodnym z intencją szefa rządu, jest otworzenie drogi do przedterminowych wyborów parlamentarnych w lutym 2025 r.
W imiennym głosowaniu 349 deputowanych odrzuciło wniosek o wotum zaufania, a 207 udzieliło kanclerzowi poparcia; 116 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu. Koalicyjny rząd SPD, Zielonych i FDP sprawował władzę od grudnia 2021 r.
Bezpośrednio po głosowaniu Scholz udał się do pałacu Bellevue, siedziby prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, z wnioskiem o rozwiązanie Bundestagu. Głowa państwa ma na podjęcie decyzji czas do 6 stycznia.
Steinmeier już wcześniej sygnalizował gotowość do przedterminowego zakończenia kadencji parlamentu. Przyspieszone wybory mają się odbyć 23 lutego, siedem miesięcy przed pierwotnym terminem.
Moim celem są przedterminowe wybory do Bundestagu - mówił Olaf Scholz, uzasadniając swój wniosek o wotum zaufania. Zarzucił też koalicjantowi - FDP - sabotaż prac rządu. Oświadczył, że Niemcy potrzebują inwestycji, między innymi w Bundeswehrę, ale nie wszystkie partie podzielały ten pogląd.
Scholz zdymisjonował 6 listopada ministra finansów Christiana Lindnera z koalicyjnej partii FDP. Jego rząd, w którym pozostały dwie partie - SPD i Zieloni, utracił większość w parlamencie.
Scholz potwierdził w poniedziałek swoje stanowisko w kwestii Ukrainy. Niemcy udzielają Ukrainie największej pomocy w Europie. Chcę, aby nadal tak było - oświadczył. Jeżeli Putin pokona Ukrainę, my także znajdziemy się w permanentnym niebezpieczeństwie - ostrzegł. Na Niemcy można liczyć. Mówimy, co zrobimy, i robimy to, co obiecujemy - podkreślił.
Zastrzegł zarazem, że Niemcy nie zrobią niczego, co naraziłoby na szwank ich własne bezpieczeństwo. Dlatego nie dostarczymy (Ukrainie - PAP) pocisków manewrujących, które są bronią dalekiego zasięgu, zdolną do osiągania celów w głębi terytorium Rosji. Z pewnością nie wyślemy też na wojnę niemieckich żołnierzy. Nie dopóki jestem kanclerzem - zadeklarował. Jak argumentował, Niemcy chronią suwerenność Ukrainy i chcą, aby skończyło się zabijanie.
Pozostawia pan kraj pogrążony w największym kryzysie gospodarczym w powojennej historii - mówił do Olafa Scholza w czasie dyskusji nad wotum zaufania lider CDU Friedrich Merz. Podkreślił, że Niemcy drugi rok z rzędu są w recesji i zarzucił kanclerzowi zadłużanie kraju kosztem kolejnych pokoleń.
Przewodniczący CDU stwierdził, że Scholz kompromituje Niemcy w UE. Jego zdaniem unika zajmowania stanowiska w ważnych kwestiach.
Krytykując politykę energetyczną rządu Scholza Merz zwrócił uwagę, że prowadzi ona do wzrostu cen energii, co wywołuje protesty w sąsiednich krajach. Panie Scholz, nie zasłużył pan na zaufanie - zakończył swoje wystąpienie.
Odnosząc się do wydatków na obronę, Merz powiedział, że jego partia chce, aby Niemcy "były w stanie się bronić, aby nie musiały się bronić". Zdaniem kandydata chadecji na kanclerza Niemcy powinny przekazać Ukrainie rakiety manewrujące dalekiego zasięgu Taurus, jednak szkolenie ukraińskich żołnierzy obsługujących ten sprzęt powinno odbywać się w Niemczech.
W sondażach zdecydowaną przewagę ma obecnie największy blok opozycyjny - CDU/CSU z Friedrichem Merzem jako kandydatem na kanclerza. Od miesięcy poparcie dla obu partii chadeckich waha się w granicach od 30 do 34 proc., podczas gdy na SPD chce głosować od 15 do 18 proc. wyborców. Zieloni cieszą się poparciem od 10 do 14 proc. elektoratu, a FDP balansuje na granicy 5-procentowego progu wyborczego.