Palestyński Hamas musi zakończyć ostrzały rakietowe Izraela, by można było myśleć o tymczasowym rozejmie - oświadczył izraelski minister obrony. To reakcja na propozycję Francji, która zasugerowała 48-godzinne zawieszenie broni w Strefie Gazy.
Propozycja ta (Francji – przyp.red.) nie zawiera żadnych gwarancji, że Hamas zaprzestanie ataków rakietowych i przemytu - oświadczył rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Jigal Palmor. To nierealistyczne, aby oczekiwać od Izraela jednostronnego zawieszenia broni bez żadnych mechanizmów, które wymusiłyby zaprzestanie ostrzału i terroru przez Hamas - powiedział.
Palmor oświadczył, że Izrael nie odrzucił tej jednej z wielu rozważanych propozycji całkowicie. Według agencji Reutera, inny izraelski urzędnik powiedział, że Francja może zgłosić poprawki do swojego planu.
W środę rakiety Hamasu spadły na izraelskie miasto Beer Szewa. Jedna z nich uderzyła w szkołę, która była pusta, ponieważ władze miasta zawiesiły zajęcia, kiedy dzień wcześniej rakiety po raz pierwszy spadły na miasto. Z kolei izraelskie lotnictwo przeprowadziło dwa ataki na Strefę Gazy. Jeden z nich wymierzony był w tunele przemytników na granicy Egiptu z Gazą, a drugi w budynki władz Hamasu. Według palestyńskich służb medycznych zginął jeden sanitariusz.
Izrael zgromadził też na granicy z Gazą siły pancerne przygotowując się na ewentualną ofensywę lądową. Jednak deszcze padające w ostatnich dniach i świeże opady w środę mogą opóźnić wprowadzenie do Strefy Gazy czołgów i utrudnić operacje lotnictwa.
Służby medyczne poinformowały, że od rozpoczęcia izraelskich ataków w sobotę w Strefie Gazy zginęło 385 Palestyńczyków, a ponad 800 zostało rannych. Według przedstawicieli ONZ co najmniej 62 ofiary to cywile. Zginęło też czterech obywateli Izraela.