Do dziesięciu wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wybuchu gazu w budynku mieszkalnym w rosyjskim Astrachaniu - powiadomiło lokalne Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Wciąż nieznany jest los co najmniej kolejnych dziesięciu osób. Pod zwałami betonu może być więcej ofiar, bo na parterze budynku znajdował się niewielki sklep. Poszukiwani są nie tylko mieszkańcy, ale też klienci sklepu oraz dwaj robotnicy.

REKLAMA

Ratownicy pracowali na miejscu katastrofy przez całą noc. Nie przerywają poszukiwań ani na chwilę. Ratownicy do tej pory nie usłyszeli żadnych głosów z rumowiska. Ofiar poszukują przy pomocy psów tropiących.

Szacuje się, że rozebranie gruzowiska może jeszcze zająć dobę. Niestety, eksperci obawiają się, że mogą zawalić się sąsiednie części bloku.

Do wybuchu gazu doszło wczoraj w ośmiopiętrowym bloku. Zawaliła się cała druga klatka - od parteru do ostatniego piętra.

Wysiedlono wszystkich mieszkańców bloku. To w sumie ponad 600 osób. Budynek według wstępnych ekspertyz będzie musiał być wyburzony. Ludzie koczującym w pobliskiej szkole.

Wiadomo, że w klatce, w której doszło do eksplozji, mieszkał mężczyzna, który wcześniej kilkakrotnie próbował popełnić samobójstwo. Niewykluczone, że to on odkręcił gaz. Śledczy nie wykluczają jednak, że instalacja gazowa została naruszona podczas prac remontowych. Policja już zatrzymała pięć osób odpowiadających za stan instalacji gazowych.

W wyniku wybuchu zawalił się cały pion budynku.
W wyniku wybuchu zawalił się cały pion budynku.
W wyniku wybuchu zawalił się cały pion budynku.
Ratownicy ewakuują rannych z okolicy zawalonego budynku.