Polska strategia w sprawie gazrury przynosi pierwsze efekty. Polska w sojuszu w państwami bałtyckimi krytykuje wspólną rosyjsko-niemiecką inwestycję. Celem tych działań jest zastopowanie albo przynajmniej opóźnienie budowy rury na dnie Bałtyku. Nord Stream przyznaje w rozmowie z naszym dziennikarzem Krzysztofem Zasadą, że koszty całego przedsięwzięcia rosną.
Władze spółki przyznały, że koszt budowy podmorskiej rury wzrósł w związku z droższymi materiałami i usługami, ale przede wszystkim z powodu konieczności przeprowadzenia dodatkowych ekspertyz dotyczących wpływu inwestycji na środowisko.
Irina Wasiliewa z Nord Streamu powiedziała naszemu dziennikarzowi, że dokonano ich na żądania państw leżących nad Bałtykiem, i że były wyjątkowo kosztowne. Te ekspertyzy to największe badania ekologiczne, jakie kiedykolwiek prowadzono na Bałtyku. Wasiliewa dodaje, że w związku z tym zmieniono projekt techniczny samego gazociągu: Ściana stalowych rur będzie miała 41 milimetrów, dodatkowo gazociąg będzie pokryty betonem - tłumaczy.
Pierwotnie inwestycja miała kosztować około 5 miliardów euro. Już wtedy dla wielu ekspertów była nieopłacalna. Teraz koszt budowy gazociągu wynosi prawie 7,5 miliarda.