Rosja wysyła dodatkowych żołnierzy do Abchazji i Osetii Południowej – separatystycznych republik, które oderwały się od Gruzji. Według rosyjskiego ministerstwa obrony Gruzini szykują się do ataku na obie republiki, zbierają już siły w wąwozie Kodori. Władze w Tbilisi odrzucają te oskarżenia.
Moskwa ostro deklaruje, że użyje siły w obronie swoich obywateli. Rosjanie prowokują, ale są pewni, że Gruzini nie zaatakują pierwsi. Wąwóz Kodori jest nazywany kaukaskimi Termopilami i jedna kompania może tam zatrzymać całą armię. Atak przez rzekę Inguri to także samobójstwo. Gruzini doskonale o tym wiedzą.
Rosjanie grają o pozbawienie Michaiła Saakaszwilego władzy. Liczą na to, że gdy Gruzini uświadomią sobie, że ostatecznie utracili Abchazję, po prostu obalą swojego prezydenta. Wybory prezydenckie w Gruzji zaplanowano na koniec maja.
Wąwóz Kodori, który historycznie stanowi część Abchazji, leży w odległości 25 km od stolicy republiki - Suchumi. Dolna część wąwozu kontrolowana jest przez abchaskich separatystów. Natomiast w górnej urzęduje progruzińska administracja. W lipcu 2006 r. strona gruzińska wprowadziła do Kodori swoje oddziały wojskowe. Abchazja domaga się ich wycofania, uzależniając od tego wznowienie dialogu z Gruzją.
Abchazja odłączyła się od Gruzji po wojnie z lat 1992-1993. Ma własny parlament, prezydenta, konstytucję, rząd, siły zbrojne i sądy. Starania Tbilisi, by przywrócić swą władzę nad regionem, pozostają bezskuteczne. Secesję Abchazji, podobnie jak i Osetii Południowej, również próbującej od kilkunastu lat uniezależnić się od Tbilisi, wspiera Rosja.