Jesteśmy gotowi zrezygnować z rozmieszczenia pocisków Iskander w obwodzie kaliningradzkim, jeśli nowa amerykańska administracja odstąpi od planów budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach - taką ofertę składa prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Figaro". Stany Zjednoczone niezmiennie stoją tymczasem na stanowisku, że rakietowe groźby Kremla to prowokacja.
5 listopada, po zwycięstwie Baracka Obamy w wyborach prezydenckich w USA, Miedwiediew zapowiedział, że rozmieści w obwodzie kaliningradzkim pociski Iskander, których zadaniem będzie "neutralizacja" elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Nie możemy nie zareagować na jednostronną decyzję o instalacji wyrzutni rakiet i radaru - podkreślił w wywiadzie rosyjski prezydent.
Wyraził też nadzieję na "szczere i uczciwe relacje" z nową amerykańską administracją i "rozwiązanie problemów, których nie udało się uregulować z odchodzącą administracją". W batalii przeciwko tarczy Rosję wspierają Włochy. Kreml szuka i znajduje sojuszników w Europie. „Kupuje” ich podobnie jak Włochów przez koncesje gospodarcze, na co liczą zwłaszcza Francuzi.
Stara Europa ma zarobić, ale musi zmusić Amerykę do rezygnacji albo zamrożenia tarczy. Obama nie będzie miał wyjścia, co chce ocieplenia z Europą – tak można streścić plan Kremla. Dlatego Miedwiediew proponuje: Jesteśmy gotowi do kontynuacji prac nad globalną obroną antyrakietową, w której uczestniczyłyby i USA a także Rosja i Unia Europejska.
Rosjanie są pewni dyplomatycznego sukcesu, co potwierdza Wiaczesław Nikonow, szef fundacji Rosyjski Świat: Nie sądzę, by Obama forsował tarczę antyrakietową. To dla niego nie jest gorący temat. Poza tym do 2011 roku tarcza nie powstanie. Mamy czas. Rosyjska prasa oczekuje ostrego wystąpienia Miedwiediewa przeciwko tarczy na szczycie Unia Rosja, który jutro rozpocznie się w Nicei.
Amerykański Sekretarz Obrony Robert Gates powtórzył dziś natomiast, że groźby, formułowane przez Kreml, są prowokacją i świadomym wprowadzaniem w błąd. Dodał, że nie jest to wymarzone powitanie nowej administracji przyszłego prezydenta Baracka Obamy. Zapewnił jednak, że Waszyngton nie zrezygnuje z poszukiwania konstruktywnych i bardziej pozytywnych relacji z Moskwą.