Chory naukowiec, po którego na odległą stację badawczą w Antarktyce wysłano w ubiegłym tygodniu australijski lodołamacz ze śmigłowcami i ekipą ratowników, jest już w drodze na Tasmanię. Tam ma otrzymać pomoc medyczną – podała stacja BBC.
Lodołamacz RSV Nuyina przebył ponad 3 tys. kilometrów, by dotrzeć do naukowca. W niedzielę statek zbliżył się do stacji Casey na tyle, że mogły po niego wylecieć śmigłowce z ekipą ratunkową, które zabrały go na pokład.
Ewakuacja była konieczna z powodu "rozwijającego się schorzenia medycznego" - poinformował Australijski Program Antarktyczny (AAP), nie precyzując, na co konkretnie cierpi mężczyzna.
Przewiezienie członka wyprawy z powrotem na Tasmanię, żeby udzielić mu specjalistycznej pomocy lekarskiej jest naszym priorytetem - przekazał przedstawiciel AAP Robb Clifton.
Według agencji AFP lodołamacz z naukowcem na pokładzie spodziewany jest w Hobart, stolicy Tasmanii, w przyszłym tygodniu, ale czas podróży będzie zależał od panujących na oceanie warunków.
BBC wyjaśnia, że na stacji badawczej znajdują się jedynie ograniczone zasoby medyczne. W okresie zimowym, gdy warunki są najtrudniejsze, przebywa tam tylko około 20 osób. Przed wyjazdem każdy członek ekspedycji musi przejść rygorystyczne badania lekarskie.
Ewakuacja z jednego z najbardziej niegościnnych obszarów planety jest często skomplikowana, kosztowna, obarczona niebezpieczeństwem i może wymagać pomocy ze strony międzynarodowych partnerów - podkreśla portal. W grudniu 2020 r. Australia potrzebowała pomocy USA i Chin, aby ewakuować członka wyprawy.