Kamery i internetową transmisję z każdej komisji wyborczej obiecuje Władimir Putin, życząc Rosjanom na Nowy Rok… uczciwych wyborów prezydenckich 4 marca. Centralna Komisja Wyborcza wymyśliła już jednak sposób, by kamery nie rejestrowały wszystkiego.

REKLAMA

Zdecydowano, że zarządzona zostanie techniczna przerwa. Kamery w każdej komisji zostaną wyłączone o godzinie 20 czasu lokalnego - czyli dokładnie wtedy, kiedy głosowanie się kończy - i włączone ponownie dopiero o 21 czasu moskiewskiego. To oznacza, że przerwa w transmisji w rosyjskiej stolicy potrwa godzinę, ale już w Kaliningradzie - dwie, a na wschodzie kraju wznowienia przekazu nie będzie w ogóle.

Centralna Komisja Wyborcza tłumaczy decyzję wymogami ciszy wyborczej, ale kamery "oślepną" dokładnie wtedy, kiedy opróżnia się urny i liczy głosy. To właśnie ten moment, kiedy dochodzi do fałszerstw, głosowania za nieobecnych czy podrzucania kart do głosowania.

Obietnicę Władimira Putina w sprawie kamer w komisjach wyborczych, a także zaproszenie opozycji do dyskusji o zbliżających się wyborach prezydenckich, wymusiły wielotysięczne demonstracje Rosjan, którzy protestują przeciw sfałszowaniu wyników wyborów parlamentarnych z 4 grudnia. W ostatnią sobotę w Moskwie demonstrowało - według organizatorów protestu - ponad 100 tysięcy ludzi (MSW przyznało, że manifestantów było "co najmniej" 28 tysięcy). Skandowali hasło "Rosja bez Putina!" i zapowiadali, że nie dopuszczą do sfałszowania wyborów prezydenckich. Podobne manifestacje odbywają się też w innych rosyjskich miastach.