Prezydent Kenii Uhuru Kenyatta oświadczył w niedzielę, że są duże szanse "zneutralizowania" terrorystów, którzy w sobotę napadli na centrum handlowe w Nairobi, zabijając kilkudziesięciu ludzi i biorąc zakładników. Zamachowcy przebywają w jednym budynku.
Ci przestępcy znajdują się teraz w jednym miejscu w budynku. Na miejscu są profesjonaliści i zapewniam Kenijczyków, że mamy tak duże szanse skutecznego zneutralizowania terrorystów, na jakie tylko można mieć nadzieję - powiedział Kenyatta.
Napastników nazwał "tchórzami", wezwał Kenijczyków do cierpliwości i zachowania spokoju, podkreślił, że w całym kraju zaostrzono środki bezpieczeństwa. Potwierdził relacje świadków, którzy mówili, że wśród napastników są kobiety. Odmówił komentarza, gdy spytano go, czy zakładnicy w centrum handlowym zostali przez terrorystów opasani materiałami wybuchowymi.
Czuję ból naszego narodu - powiedział, ujawniając, że on sam stracił w centrum Westgate bliskiego członka rodziny, który zginął wraz z narzeczoną.
Nawiązując do przyznania się przez radykalną somalijską milicję islamską Al-Szabab do ataku na centrum Westgate, Kenyatta zastrzegł, że służby kenijskie prowadzą śledztwo mające ustalić "ponad wszelką wątpliwość", kto ponosi odpowiedzialność.
Zapytany, czy Nairobi wycofa wojska z Somalii, prezydent powiedział: Udaliśmy się do Somalii, by pomóc ustabilizować ten kraj, ale też - co najważniejsze - by prowadzić wojnę przeciwko terroryzmowi. Nie ustąpimy w wojnie z terroryzmem. Dodał, że atak na centrum handlowe w Nairobi tylko umocnił determinację Kenii do zwyciężenia w tej wojnie.
Ugrupowanie Al-Szabab ogłosiło, że atak na centrum w Nairobi jest odwetem za wysłanie przez Kenię wojsk do Somalii, do walki z islamistami.
Kenyatta zaapelował do innych krajów, by w związku z wydarzeniami w Nairobi nie wydawały ostrzeżenia przed wyjazdami do Kenii; podkreślił, że turystyka jest bardzo ważną gałęzią kenijskiej gospodarki.
(jad)