Trwa spór pomiędzy prezydentem Izraela Szimonem Peresem i premierem Benjaminem Netanjahu dotyczący polityki wobec Palestyny. Zdaniem Peresa bardzo realna jest groźba wybuchu nowego powstania palestyńskiego. Ostrzegł on Netanjahu, że dojdzie do niego, jeżeli Izrael nie zrobi więcej, by doprowadzić do porozumienia pokojowego.

REKLAMA

Słowa prezydenta są dla komentatorów zaskakujące. W Izraelu głowa państwa pełni zwykle jedynie funkcje reprezentacyjne i na ogół wstrzymuje się od deklaracji politycznych. Peres skrytykował natomiast politykę rządu wobec Palestyny już po raz drugi w ciągu niespełna dwóch tygodni. Jeśli nie będzie decyzji dyplomatycznej, Palestyńczycy mogą wrócić do terroru. Noże, miny, ataki samobójcze - powiedział prezydent Izraela w wywiadzie dla "New York Times Magazine".

Jeśli nawet miejscowa ludność nie chce wracać do przemocy, będą oni pod presją świata arabskiego - dodał. Zauważył, że większość wspólnoty międzynarodowej skłonna jest poprzeć raczej Palestyńczyków niż Izrael.

W grudniu Peres skrytykował natomiast Netanjahu na spotkaniu z zagranicznymi ambasadorami. Nazwał palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa niezawodnym partnerem do rozmów pokojowych. Podkreślił też, że izraelska dyplomacja musi "zmienić swoje agresywne podejście na umiarkowane i na gotowość do dialogu".

Netanjahu faworytem przyspieszonych wyborów

Sondaże wskazują natomiast, że Netanjahu wygra w tym miesiącu przyspieszone wybory parlamentarne. Będzie miał wtedy w Knesecie dużą przewagę nad umiarkowanymi partiami centrowymi. Potencjalni partnerzy koalicyjni premiera to partie przeciwne niepodległości Palestyny i takie, które domagają się przyłączenia do Izraela części terytorium okupowanego Zachodniego Brzegu.

Rozmowy zamrożone od czterech lat

Mahmud Abbas oświadczył niedawno, że dopóki będzie pełnił swą funkcję na Zachodnim Brzegu Jordanu, nie pozwoli na powtórzenie się zbrojnego powstania przeciwko Izraelowi, które wybuchło w 2000 roku i spowodowało ostre izraelskie represje.

Rozmowy izraelsko-palestyńskie są zamrożone od czterech lat, a Netanjahu i Abbas nie są w stanie porozumieć się co do terminu ich wznowienia, zaś Autonomia Palestyńska pogrąża się w coraz głębszym kryzysie finansowym. Niektórzy obawiają się, że powszechne niezadowolenie stworzy podatny grunt dla nowej rewolty palestyńskiej.