Izraelski rząd oficjalnie nie uznał przyznania Palestynie przez Zgromadzenie Ogólne ONZ statusu nieczłonkowskiego państwa obserwatora. W specjalnej uchwale ministrowie odrzucili ewentualne konsekwencje prawne i polityczne przyjętej w czwartek rezolucji. Zaznaczyli jednocześnie, że nie może być ona podstawą do negocjacji pokojowych.
Odrzucamy rezolucję 67/191 Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych z 29 listopada 2012 roku - głosi dosłownie artykuł 1 izraelskiej uchwały rządowej. Została ona przyjęta już na pierwszym posiedzeniu gabinetu premiera Benjamina Netanjahu po przegłosowaniu rezolucji przez 138 ze 193 państw członkowskich ONZ.
Izraelskie władze podkreśliły, że uznanie Palestyny przez ONZ w żadnym wypadku nie może posłużyć jako podstawa do przyszłych negocjacji pokojowych. Wystąpiły także w obronie "naturalnego, historycznego, i formalnego prawa narodu żydowskiego do swej ziemi i swej odwiecznej stolicy - Jerozolimy".
Mamy prawo domagać się spornych terytoriów Ziemi Izraela - podkreślili ministrowie broniąc zasiedlania przez Żydów palestyńskich ziem okupowanych. Ich zdaniem rezolucja Zgromadzenia Ogólnego NZ nie przyznaje Palestyńczykom na izraelskich ziemiach żadnych praw, ani nie odbiera ich Izraelowi.
W pierwszej reakcji na przyznanie Palestynie statusu nieczłonkowskiego państwa obserwatora Izrael zatwierdził w piątek budowę 3 tys. nowych mieszkań na terytoriach okupowanych od wojny w 1967 roku. Dzisiaj premier Netanjahu oznajmił natomiast, że Izrael będzie nadal budował "w Jerozolimie i w każdym miejscu znajdującym się na mapie jego strategicznych zainteresowań".
Za przyznaniem Palestynie statusu obserwatora ONZ zagłosowało 138 państw członkowskich. Tylko dziewięć było przeciwnych, a 41 - w tym Polska - wstrzymało się od głosu.
Jeszcze przed głosowaniem minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówił, że do uznawania palestyńskiej państwowości powinno doprowadzić porozumienie z Izraelem. Nie chcielibyśmy, aby to symboliczne zwycięstwo pogorszyło sytuację na Bliskim Wschodzie - dodał Sikorski.
Przeciwko rezolucji głosowały między innymi Stany Zjednoczone, które uważają, że negocjacje między Izraelem a Palestyńczykami są jedyną drogą do rozwiązania konfliktu bliskowschodniego. Nie ma tu drogi na skróty - podkreśliła ambasador USA przy ONZ Susan Rice. Stany Zjednoczone nadal nie uważają Palestyny za państwo, a rezolucja ONZ nic nie zmienia w tym względzie - podkreśliła.