27-letni Polak zginął w wypadku podczas zwiedzania słynnych skał Brufjellhålene w Flekkefjord w Norwegii. Mężczyzna prawdopodobnie poślizgnął się na mokrej nawierzchni, wpadł do morza i utonął.
#Redningsskytene Erling Skjalgsson og Knut Hoem er med i sk etter savnet person ved #Flekkefjord. Flere enheter er med i sket. Helikopter og drone sker fra luften. Operasjonen er koordinert av @HRSSorNorge. pic.twitter.com/pH3Jf8F9OG
NSSRAugust 11, 2024
Do tego tragicznego w skutkach wypadku doszło w niedzielę po południu.
Norweskie media podają, że 27-letni obywatel Polski, mieszkający i pracujący w okręgu Rogaland, był na wycieczce z grupą znajomych. Przebywali w Brufjellhålene - to jaskinie i otwory skalne z czasów polodowcowych, położone tuż nad samym brzegiem morza w gminie Flekkefjord.
Mężczyzna prawdopodobnie poślizgnął się i wpadł do wody. Jego towarzysze rzucili mu boję ratunkową, ale porwały go fale i Polak nie dał rady wydostać się na brzeg.
Została wszczęta akcja ratunkowa. W morze wypłynęły łodzie straży pożarnej, policji i służb ratunkowych, powierzchnię morza z powietrza patrolował śmigłowiec i drony.
#Redningsskytene Erling Skjalgsson og Knut Hoem fortsetter sket etter den savnede mannen i 20-rene ved #Brufjellhlene. SarQueen deltar med strandsk og lyser opp vannet. Sket blir stadig mer krevende ettersom mrket faller p. Video fra RS Knut Hoem, Redningsselskapet. pic.twitter.com/v1EITuNmrs
NSSRAugust 11, 2024
Po kilku godzinach poszukiwań, około północy zostało znaleziono ciało 27-latka.
Telewizja NRK podaje, że był to już drugi w tym roku tragiczny wypadek na Brufjellhålene. W marcu w tym miejscu utonęła pochodząca z Polski para.
Brufjellhålene każdego roku odwiedza nawet 40 tysięcy ludzi.