"Odnotowałem ogromne zainteresowanie zarówno służb mundurowych, jak i osób, które tego munduru nie miały, ale ewidentnie przyszły po to, aby dokonać fotograficznej dokumentacji" - tak ambasador Polski w Rosji, Krzysztof Krajewski opowiadał w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą o pogrzebie Aleksieja Nawalnego. Podkreślił, że "niestety służby robiły wszystko, aby ograniczyć dostęp poprzez bardzo wąskie przejścia". Ceremonia pogrzebowa odbyła się w piątek w Moskwie.
W Moskwie odbyły się uroczystości pogrzebowe Aleksieja Nawalnego.
Rosyjski opozycjonista, główny przeciwnik polityczny Władimira Putina, zmarł nagle w łagrze, w którym odbywał karę pozbawienia wolności.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Z ambasadorem Polski w Rosji Krzysztofem Krajewskim rozmawiał reporter RMF FM Krzysztof Zasada.
Jak mówił dyplomata, "pierwsza część pogrzebu Aleksieja odbyła się w cerkwi, ale była ona bardzo krótka i niestety nie było możliwości wejścia do środka".
Służby bardzo szerokim kordonem zabezpieczyły miejsce, tak, aby uniemożliwić udział w tej uroczystości. Natomiast udało nam się razem z moimi kolegami oddać hołd i złożyć kondolencje na cmentarzu Borysowskim - mówił Krajewski. Podkreślił, że "liczba przedstawicieli służb, policji Rosgwardii rzeczywiście (była - przyp. red.) imponująca, nieproporcjonalna do tego zdarzenia, ale to świadczy o tym, że władze obawiają się pamięci o Aleksieju Nawalnym".
Podkreślił, że "niestety służby robiły wszystko, aby ograniczyć dostęp poprzez bardzo wąskie przejścia, wąskie furtki, ale ci, którzy byli zdeterminowani, przetrwali wyczekiwali i oddali hołd Aleksieju Nawalnemu".
Dziennikarz RMF FM zapytał ambasadora o to, jak zachowywali się ludzie, którzy przyszli pożegnać zmarłego rosyjskiego opozycjonistę.
Pojawiały się hasła "Rosja będzie wolna", "nie zapomnimy, nie wybaczymy". Wiele osób wspominało Aleksieja Nawalnego. Słyszałem komentarze, że był wzorem, że był nadzieją, że dawał szansę dla Rosji. I warte odnotowania jest, że w tej smutnej uroczystości uczestniczyli zarówno ludzie młodzi, jak i starsi - relacjonował Krzysztof Krajewski.
Ambasador RP w Rosji zwrócił uwagę na "ogromne zainteresowanie zarówno służb mundurowych, jak i osób, które tego munduru nie miały, ale ewidentnie przyszły po to, aby dokonać fotograficznej dokumentacji".
Krajewski nie wyklucza, że władze będą represjonowały uczestników pogrzebie. Ja bym się nie zdziwił, bo czym można tłumaczyć obecność tzw. przypadkowych (...) fotografów? - dodał. Mówił, że "odnotowali (oni) korpus dyplomatyczny, przede wszystkim unijny, ale również NATO".
To pokazuje, że jest strach, że jest lęk i pewna nadgorliwość tych ludzi, którzy mieli do wykonania określone zadanie - stwierdził dyplomata.
Krzysztof Zasada zapytał polskiego ambasadora o to, czy - jego zdaniem - cmentarz Borysowski będzie miejscem wizyt osób niezadowolonych z władzy putinowskiej.
Ja nie chciałbym tutaj kreślić spiskowych teorii, ale nie zdziwiłbym się wcale, gdyby w najbliższym czasie pod błahym pretekstem cmentarz został zamknięty - zwrócił uwagę.
Byłem świadkiem sytuacji, gdzie jedna z osób chciała odwiedzić grób swoich bliskich i tłumaczyła policji, wielokrotnie powtarzała, że przyszła tutaj po to, aby złożyć kwiaty na grobie swojej rodziny. Nie została dopuszczona na cmentarz - pani, która ma już swoje lata, więc ja się nie zdziwiłbym, gdyby się okazało, że najbliższe dni cmentarz będzie zamknięty albo będzie obstawiony kordonem służb specjalnych, które nadal będą dokumentować odwiedzających - powiedział ambasador w rozmowie z RMF FM.