Polska jest w pierwszej grupie państw Unii Europejskiej, które chcą uznać niepodległość Kosowa. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział w Brukseli, że złożył już wniosek w tej sprawie do polskiego rządu.
Złożyłem wniosek o uchwałę Rady Ministrów, która uznałaby niepodległość Kosowa, tak jak zamierza to zrobić znakomita większość krajów Unii Europejskiej - stwierdził szef polskiej dyplomacji. Gabinet Donalda Tuska ma się zająć dokumentem we wtorek.
Unia Europejska nie mówi jednym głosem w sprawie Kosowa. Oznacza to, że trudno będzie w przyszłości wypracować jednolite stanowisko w polityce zagranicznej. Kraje UE zgodziły się tylko na bardzo ogólne sformułowania. Nie były nawet skłonne zgodzić się na zapis, że przyjmują do wiadomości ogłoszenie niepodległości Kosowa. W przyjętej deklaracji unijni szefowie dyplomacji zapisali jedynie, że każdy kraj sam zdecyduje o swych relacjach z Kosowem.
Z krajów UE niepodległości Kosowa najmocniej sprzeciwia się Hiszpania. Tamtejszy minister spraw zagranicznych Miguel Angel Moratinos nie tylko potwierdził w Brukseli, że Madryt nie uzna Kosowa jako państwa, lecz porównał proklamowanie niepodległości tej - nyłej już - serbskiej prowincji do inwazji na Irak.
Rząd hiszpański zawsze stał na stanowisku poszanowania prawa międzynarodowego, zarówno wtedy, kiedy zdecydował o wycofaniu wojsk z Iraku, jak i teraz, kiedy dochodzi do secesji w państwie - oświadczył.
Rosja w konflikcie wokół niepodległości Kosowa zdecydowanie popiera Serbię. Na drugim biegunie stoją Stany Zjednoczone, które uznały niepodległość tej byłej serbskiej prowincji.
Kosowo to od wczoraj nowe państwo na mapie Europy. Należąca dotąd do Serbii prowincja, zamieszkana w większości przez Albańczyków, zgodnie z zapowiedziami ogłosiła niepodległość. W Kosowie zapanowała euforia, wściekli są Serbowie, którzy w reakcji na uznanie niepodległego Kosowa przez USA, odwołali swojego ambasadora z Waszyngtonu. Decyzja USA to kontynuacja agresji NATO, rozpoczętej bombardowaniami Serbii w 1999 roku - oświadczył w czasie specjalnej sesji parlamentu serbski premier Vojislav Kosztunica.
Jak poinformowało NATO, w Kosowie jest obecnie spokojnie i nie ma potrzeby dodatkowego wsparcia wojskowego dla już stacjonujących tam sił pokojowych. Nie wzywałem i nawet nie byłem bliski powołania jakichkolwiek rezerw - oświadczył amerykański generał John Craddock, dowódca połączonych sił zbrojnych w Europie. W Kosowie przebywa 17 tysięcy żołnierzy Sojuszu Północnoatlantyckiego.