Kosowo to od wczoraj nowe państwo na mapie Europy. Należąca dotąd do Serbii prowincja, zamieszkana w większości przez Albańczyków, zgodnie z zapowiedziami ogłosiła niepodległość. W Kosowie zapanowała euforia, wściekli są Serbowie.

REKLAMA

Na nadzwyczajnej sesji parlamentu w Prisztinie premier Haszim Taczi odczytał deklarację niepodległości Kosowa. My przywódcy naszego narodu, wybrani demokratycznie, tą deklaracją ogłaszamy Kosowo niepodległym i suwerennym krajem - oświadczył premier Haszim Taczi. W parlamencie niepodległego już Kosowa zaprezentowano flagę nowego państwa. Ma ciemnoniebieski kolor z żółtymi konturami prowincji i sześć gwiazd. Wcześniej Kosowianie używali albańskiego sztandaru, przedstawiającego czarnego orła na czerwonym tle.

Serbia z Rosją mówią stanowcze „Nie”

„Nie” dla suwerenności Kosowa od razu powiedziała Serbia. Prezydent Boris Tadić oświadczył, że Belgrad nigdy nie uzna niepodległości swojej dotychczasowej prowincji, choć - jak podkreślił - reakcja będzie pokojowa, dyplomatyczna i przy użyciu legalnych środków.

Oderwanie się Kosowa i zaangażowanie w tę sprawę Stanów Zjednoczonych, skrytykował również w telewizyjnym orędziu, serbski premier Wojisław Kustunica. Jego zdaniem, Waszyngton jest gotów łamać międzynarodowy porządek dla realizacji swoich militarnych interesów.

Do wojny wzywa za to... serbska Cerkiew. Serbia powinna kupić najnowocześniejszą broń i wezwać Rosję, by przysłała ochotników - mówił biskup Artemije, najwyższy duchowny serbskiego Kościoła prawosławnego. Okupacja minie, Kosowo musi pozostać serbskie - tak duchowny dodawał rodakom otuchy.

O godz. 19, na nadzwyczajnym posiedzeniu poświęconym niepodległości Kosowa, zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Zażądała tego Rosja, która sprzeciwia się oderwaniu prowincji od Serbii. Rosyjski MSZ wezwał też do anulowania decyzji władz w Prisztinie.

Może być niebezpiecznie

W obawie przed zamieszkami siły NATO rozmieściły znaczne oddziały w mieście Kosovska Mitrovica na północy prowincji. Mieszkają tam zarówno Albańczycy jak i Serbowie.

Istnieje groźba jakichś zamieszek, incydentów, prowokacji w Kosowie. Serbowie na pewno będą protestować, demonstrować, mogą blokować drogi. Oczywiście albańskie środowiska radykalne też mogą atakować enklawy serbskie - przewiduje Adam Balcer z Ośrodka Studiów Wschodnich i jego przewidywania już zaczęły się sprawdzać, bo na granicy Serbii z Kosowem zatrzymano kilkuset serbskich ochotników, którzy próbowali przedostać się do Kosowa. Jak donoszą agencje, to rezerwiści, którzy walczyli w czasie wojny w Kosowie pod koniec lat 90. Byli przebrani w mundury. Przedarli się przez kordon serbskiej straży, ale powstrzymała ich kosowska policja.

Natomiast w Kosovskiej Mitrovicy nieznani sprawcy obrzucili ręcznymi granatami budynki przedstawicielstw Unii Europejskiej i ONZ. Do incydentu doszło w serbskiej dzielnicy miasta, w kilka godzin po ogłoszeniu niepodległości. Granaty nie spowodowały ofiar ani zniszczeń, ale przedstawiciele Unii zarządzili ewakuację swojej siedziby.

Na razie jednak w Kosowie panuje euforia. Tysiące kosowskich Albańczyków, nie zważając na śnieg i mróz, wyległo na ulice, aby świętować na improwizowanych ulicznych fiestach.

Wszystkie samochody udekorowane są flagami albańskimi, amerykańskimi, a czasem starymi proporcami z wypisanym hasłem, którego autorem był prezydent federacyjnej Jugosławii Józef Broz-Tito: "zjednoczenie i braterstwo". W naszych żyłach krąży ta sama krew, wszyscy jesteśmy Albańczykami – mówił kierowca autobusu, który przywiózł Albańczyków z pobliskiej Macedonii.

Co na to inne kraje?

Ogłoszenie niepodległości przez Kosowo nie spowoduje efektu domina - nie będzie kolejnych nowych państw na mapie świata - uważa Adam Balcer z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jego zdaniem sytuacja byłej serbskiej prowincji jest pod tym względem wyjątkowa:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jutro w Brukseli odbędzie się spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych, poświęcone niepodległości Kosowa. Unia Europejska nie jest jednomyślna w sprawie uznania niepodległości Kosowa. Jutro na pewno nie uzna Kosowa Cypr, który obawia się, że Cypr północny wykorzysta to jako precedens. Problemy z uznaniem Kosowa ma również Hiszpania, ze względu na Basków, a także Słowacja, Rumunia, Grecja i Holandia.

Z powodu braku jednomyślności, deklaracja szefów dyplomacji Unii, będzie dosyć ogólna. Unia jedynie przyjmie do wiadomości ogłoszenie niepodległości Kosowa, a potem ministrowie na spotkaniach z prasą będą oddzielnie prezentować stosunek do nowego państwa. W kuluarach mówi się, że niepodległość uzna ponad 20 państw Unii.

Jak zachowa się Polska?

Na formalną decyzję Polski w sprawie niepodległości Kosowa, trzeba będzie poczekać jeszcze dłużej. Projekt uchwały o uznaniu przez Polskę niepodległości Kosowa, minister spraw zagranicznych przedstawi we wtorek na posiedzeniu rządu - dowiedziała się nieoficjalnie korespondentka RMF FM w Brukseli. Po jutrzejszym posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych, Sikorski ma oficjalnie poinformować o zamiarze zgłoszenia projektu uchwały. Pojutrze nad dokumentem głosowałby już gabinet Donalda Tuska.

Przed zbytnim pośpiechem w tej sprawie przestrzega jednak Adam Bielan z PiS:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Liczą na Amerykę

Kosowo ma ogromne poparcie ze strony Stanów Zjednoczonych. Według George’a W. Busha, kwestia statusu Kosowa powinna zostać rozwiązana w taki sposób, aby zapewnić stabilność na Bałkanach. Bush wierzy w zapewnienia władz w Prisztinie, iż zagwarantują prawa mniejszości serbskiej. Mimo to Serbowie mieszkający w Kosowie - a jest ich 120 tysięcy - boją się, że niepodległość Kosowa będzie dla nich oznaczać represje. 40 kilometrów na północ od Prisztiny, na kontrolowanym przejściu między albańską a serbską częścią 250-tysięcznego miasta Kosowska Mitrovica, znajdującym się na moście, francuscy żołnierze ustawili zapory z drutu kolczastego.

Dowódca oddziałów NATO w Kosowie, francuski generał Xavier de Marnhac, powiedział zagranicznym dziennikarzom: Wojsko musi być gotowe do reagowania, aby zapobiec każdej prowokacji, do jakiej może dojść w tych dniach, czy to ze strony Albańczyków, czy Serbów. W misji NATO biorą też udział Polacy. Ponad pół tysiąca naszych żołnierzy jest gotowych zareagować na zmianę sytuacji w najmłodszym kraju Europy. Czekamy na ewentualne rozkazy amerykańskiego dowództwa - mówi w rozmowie z RMF FM kapitan Radosław Kozielewicz:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Polsko-ukraiński batalion w Kosowie wchodzi w skład wielonarodowej brygady, dowodzonej przez Amerykanów.