"Noc z piątku na sobotę była długa i bezsenna. F-16 latały tak blisko domów, że wszystko się trzęsło i nie było mowy o spaniu" - opowiada w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Balinowskim, Polka mieszkająca w Stambule Magdalena Ciesielska.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Stambuł, choć stał się drugim po Ankarze ośrodkiem wojskowego puczu, nie został jednak sparaliżowany. Wyglądając przez okno, widzę, że sklepy są normalnie otwarte a ludzie idą do pracy - opowiadała w sobotę nasza słuchaczka. Noc z piątku na sobotę była jednak bardzo niespokojna. Kulminacyjnym punktem chaosu, który zapanował w mieście było przybycie prezydenta Erdogana, który wylądował na pobliskim lotnisku Atatürka.
ZOBACZ RELACJĘ Z TURCJI MINUTA PO MINUCIE
Mieliśmy tutaj chwilę grozy. Nie wiedzieliśmy co się dzieje: strzały nie wiadomo skąd, nie wiadomo gdzie. Krążące helikoptery - powiedziała RMF FM Magdalena Ciesielska. Jak dodaje, bardzo wiele osób, mówi w Stambule, że próba zamachu stanu mogła być zaaranżowana przez samego prezydenta Erdogana, który przez stłumienie przewrotu chciał pokazać swoją siłę i umocnić pozycję. Pierwszy raz od momentu, kiedy tutaj mieszkam, była taka sytuacja, że w okolicach godziny 1, czy 2 zaczęły się nawoływania z meczetów do poparcia prezydenta. Wiele osób uważa, że to wszystko było na pokaz - podkreślała Polka mieszkająca w Turcji.
(ug)