Palestyński rząd – kierowany przez radykalną organizację Hamas, odrzucił wezwanie prezydenta Mahmuda Abbasa do przyspieszenia wyborów, określając je jako próbę zamachu stanu.

REKLAMA

Współpracownicy Abbasa twierdzą, że wybory odbędą się w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Prezydent uważa, że ma prawo rozwiązać rząd Hamasu, gdyż rok temu sam zatwierdził jego sformowanie. Z kolei Hamas twierdzi, że wezwanie Abbasa jest nielegalne, gdyż nie ma on poparcia większości Palestyńczyków.

Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, w Autonomii może wybuchnąć wojna domowa. Sytuacja w terenie wygląda w ten sposób, że Hamas ma przewagę w Strefie Gazy, a Fatah – na Zachodnim Brzegu. Zdaniem obserwatorów trzeba liczyć się również z tym, że do Strefy Gazy wejdą Izraelczycy.

Z decyzji palestyńskiego prezydenta o rozpisaniu wcześniejszych wyborów zadowolone są Stany Zjednoczone i Unia Europejska. O swoim poparciu dla Abbasa poinformował również Izrael. Izraelczycy uważają, że wybory mogłyby pomóc w przełamaniu kryzysu i wznowienia rozmów z Autonomią Palestyńską. Posłuchaj relacji Elego Barbura:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio